Kiedy byłam nastolatką czytałam prawie wyłącznie książki fantasy. Zaczarował mnie Tolkien, potem był Sapkowski i kilku innych zagranicznych autorów. Lata młodzieńcze daleko za mną, poszerzyłam książkowy repertuar, ale fantasy nadal jest moim ulubionym gatunkiem. I tylko czasem spotykam się z kpiącym uśmiechem i pytaniem, czy nie jestem na to za stara. Odpowiadam szczerze i z przekonaniem, że nie, dodając przy tym, że bardzo chętnie sięgam też po fantasy młodzieżowe.
I dziś, w czasie, kiedy Wiedźmin zdobywa laury (lub zmywa z siebie pomyje) opowiem Wam o lżejszej odsłonie tego gatunku, gdzie krew nie leje się gęsto (zazwyczaj), ale jest równie ciekawie, bo można się zaprzyjaźnić z postacią w swoim wieku, a to od razu podnosi komfort czytania. Z góry zaznaczam, że nie jest to ranking i książki pojawiają się w kolejności losowej, bo wszystkie je polecam.
1. Szklany tron, czyli seria Sarah J. Maas – znajdziemy tu wszystko, co w każdym dobrym fantasy. Jest magia i to w dużej ilości i naprawdę robiąca wrażenie, jest miłość i nienawiść, bo one zazwyczaj idą w parze no i zbawianie świata. Na szczęście autorka tak plecie wątki, tak rzuca bohaterce kłody pod nogi i tak nią, mówmy szczerze, poniewiera przez całą opowieść, że ta misja ratowania świata i własnego imienia wcale nie jest prosta. Całość napisana z rozmachem, ale bez nadmiernego rozpisywania się, chciałoby się wręcz zakrzyknąć, że mało, z ogromną dawką emocji, która nie pozwoli Wam się oderwać. Na pocieszenie, jako wisienka na torcie dodam, że są dodatkowe tomy, choć Wieżę Świtu trzeba czytać w ciągu serii.
2. Zmierzch. Tak, wiem, niektórzy do książek Stephenie Meyer podchodzą z dużą dozą niepewności podyktowanej głównie ekranizacją, ale uspokajam, książki są zdecydowanie lepsze. Niektóre pomysły może i są nietypowe, ale zakładam, że czytelnik fantasy ma otwarty umysł i nie skreśla powieści tylko za inne postrzeganie świata, niż ten przedstawiony w kanonie literatury fantasy. Miłośnikom serii nie muszę o tym wspominać, ale jak ktoś miał wątpliwości, a teraz sięgnie po przygody niezdarnej nastolatki, wampirów i wilkołaków, to podpowiem, że na dziesięciolecie wydania Zmierzchu autorka wydała Życie i śmierć. Zmierzch opowiedziany na nowo.
Polecam nie przejmować się opiniami, tylko wyrobić sobie własną.
3. Po części pozostając w tematyce stworzeń nie z tej ziemi przyjrzyjmy się upadłym aniołom. Takiego bohatera stworzyła Becca Fitzpatrick w serii Szeptem. Jeżeli szukacie opowieść o niezwykłej miłości, która niby nie może się zdarzyć, a jednak trwa, ta seria jest właśnie dla Was. Nie zabraknie tu trudnych wyborów, skrajnych emocji i łez, a to w dobrym fantasy zawsze mile widziane.
4. Na razie to jeden tom, ale nieźle zapowiada się Iskra bogów. Marah Woolf wykorzystuje mity, by pleść opowieść we współczesności. Boskie intrygi, ludzkie ułomności, ale i zdolności, które tych bogów zaskakują, przysporzą wielu okazji do śmiechu, ale i refleksji. Na razie jestem ogromnie zaciekawiona, jak historia potoczy się dalej.
5. Jeśli macie dość opowieści o miłości, a nudni i grzeczni bohaterowie, którzy bez wahania i samotnie ruszą na podbój świata, by ocalić tenże to W.Redna będzie Waszą przyjaciółką na zawsze. Bezczelna, pyskata i uparta bohaterka Olgi Gromyko skradnie serce już w pierwszym tomie Kronik Belorskich i choć potem dorasta, to będziecie ją kochać dalej. Uśmiejecie się do łez, gwarantuję, więc jest to też świetna lektura na poprawę humoru.
6. Rachel E. Carter również wykreowała postać dziewczyny pragnącej zostać magiem i zdobyć serce ukochanego. Plan jest prosty, gorzej z wykonaniem, bo okoliczności, ale też inni ludzie, raczej jej nie sprzyjają. Spiski, intrygi, walki, często brutalne, a obok tego delikatność. Tak, zdecydowanie polubicie tę serię. Na razie na rynku są trzy części, zostawiające czytelnika w poczuciu ogromnego niedosytu i ciekawości.
7. Fantasy czytają nie tylko dziewczyny, a jak wiadomo, chłopcy szukają czegoś innego w książkach i choć poprzednie propozycje też mogą im się spodobać, mam dla nich coś innego. Rafał Dębski stworzył mroczną opowieść o ratowaniu najbliższych przed niesprecyzowanym złem i potworem, który przeraża najśmielszych rycerzy. Do czytania Żelaznego Kruka polecam żelazne nerwy, bo w książkach się dzieje i to dużo, a finał wciąż przed nami.
Przywołane serie to taka fantastyczna siódemka, która jednak nie zamyka tematu dobrej literatury fantasy dla młodzieży. Sięgajcie, próbujcie, eksperymentujcie z nowymi odsłonami, bo tyle znaczeń fantasy i interpretacji znaczenia tego słowa, ile książek. A dla dorosłych czytelników, którzy sięgają po taką literaturę, nie zniechęcajcie się. W każdej lekturze dojrzały czytelnik znajdzie coś więcej, drugie dno, ukryte znaczenia, a nawet jeśli nie – literatura ma sprawiać przyjemność i umilać czas. Czytajcie więc. Nie zwracając uwagi na to, do jakiej grupy wiekowej są skierowane.