Bentley ma wszystko: urodę, młodość, pieniądze i sławę. Marzy jednak o czymś, co dla zwykłego śmiertelnika wydaje się proste, o pójściu na studia. Jednak Bentley ma też równie sławną matkę, która świata nie widzi poza kamerami i reality show, w którym bierze udział cała ich rodzina. Dlatego Bentley nie może się uczyć, nadal ma być niegrzeczną nastolatką z problemami z popapranej, jak sama mówi rodziny. Tylko czy oni nadal są rodziną? Nastolatka podejmuje się roli ratownika rodziny, programu, a gdzieś na końcu samej siebie…
Źle się zaczęła moje przygoda z tą książką. Początek jest dla mnie trudny, nudny i głupiutki. Papka dla mózgu, którym karmi nas telewizja w reality show i innych programach paradokumentalnych. I już miałam ją odłożyć na kupkę “nigdy tego nie przeczytam”. kiedy coś zaskoczyło. Zaskoczyło u mnie, a w efekcie książka, która miała być lekką rozrywką, stała się piękną historią, wyciskającą łzy i zmuszającą do przemyśleń.
Książka jest opisem wydarzeń mających miejsce na planie i częściowo poza nim popularnego show Jazda z Royce’ami. Część pokazuje narrator, część widzimy okiem pracy i mediów społecznościowych. Poznajemy zafiksowaną na sławie, pieniądzach i popularności Mercedes, czyli matkę rodziny i jej córkę Porsche, idącej w ślady matki, promującej siebie i linię kosmetyków i nie liczącą się z niczym dwudziestoparolatkę. To one wiodą prym, nadają kurs i dyktują warunki. Bentley i jej brat Bach mają się jedynie dostosować i zachowywać tak, jak nakazuje scenariusz. I tak, jak rodzina dzieli się na dwa obozy, tak podzieliła się moja sympatia wobec bohaterów. Jednak na razie nadal brzmi głupiutko, prawda? Sprawy nie polepszają dopiski producentów programu, które mnie osobiście strasznie denerwowały, aż w końcu ich po prostu nie czytałam. To co mnie w książce jednak zachwyciło? To, że nie jest jedynie opowieścią o bogatych dzieciakach i celebrytach. Royce Rolls to opowieść o byciu samemu-nie-samemu, jak określa ten stan Bent i jej znajomy,bezdomny chłopak przesiadujący w bibliotece. Nawiasem mówiąc Venice jest zdecydowanie moją ulubioną postacią. Opowiada o ogromnej samotności, rozpadzie rodziny i rozpaczliwych próbach, by pozostać sobą i ocalić coś, co zdaje się być już dawno rozwalone. Bent ucieka przez popularnością, robi wszystko, by się schować i by ocalić tą część siebie, która jest inteligentną, wrażliwą dziewczyną, a nie zakałą rodziny, jak w scenariuszu.
Bentley jest bogatym samotnym dzieckiem otoczonym ludźmi i kamerami. Jednak ile jest samotnych osób, nie tylko dzieci, które są otoczone ludźmi, a jednak nikt ich nie dostrzega, nikt nie widzi prawdziwej twarzy, nie wyciąga ręki w kłopotach, bo widzi tylko maskę i udawanie? Iluż ludzi udaje kogoś, kim nie są, by coś osiągnąć? Może czasem warto się rozejrzeć, zobaczyć samotnych w tłumie i po prostu się uśmiechnąć? To tak niewiele, a może dla tego kogoś wszystko.
Najbardziej zadziwia fakt, że nawet narrator nie wiedział wszystkiego i tak opisywał zdarzenia, że zakończenie totalnie mnie zaskoczyło. A może i ono zostało wyreżyserowane? Przecież to Jazda z Royce’ami, tu wszystko może się zdarzyć.
Recenzja opublikowana również:
https://wsrodszelestukartek.blogspot.com/