Odkryj, jeśli nie znasz. Odkryj na nowo, jeśli już się kiedyś spotkaliście. „Złodziej”, pierwszy tom cyklu, którym zachwycili się mistrzynie i mistrzowie gatunku, powraca po latach. Spróbuj go nie polubić!
Eugenides potrafi wszystko ukraść, a przynajmniej tak twierdzi. Przez swoje przechwałki trafił do królewskiego więzienia, z którego ucieczka wydaje się niemożliwa.
Kiedy więc mag króla proponuje mu udział w wyprawie po skarb do sąsiedniego królestwa, która ma być dla młodego złodziejaszka szansą na odzyskanie wolności, Gen przystaje na jego propozycję, zwłaszcza że legendarny przedmiot trzeba będzie wykraść.
Mag ma swoje plany wobec króla i kraju, a Gen jest dla niego tylko narzędziem. Jednak chłopak to oszust, poza tym chce zrealizować własny plan…
Poznajcie jedną z najbardziej charyzmatycznych i niepoprawnych postaci literackich: utalentowanego złodzieja Eugenidesa. Powieści o nim są pełne przygód, intryg politycznych, spektakularnych bitew, niebezpiecznych podróży, boskich interwencji i gorących namiętności. „Złodziej” to idealna propozycja dla fanów Leigh Bardugo, Kristin Cashore, Marie Lu, Patricka Rothfussa oraz George’a R.R. Martina.
RECENZJA
Przechwalając się swoimi niezrównanymi złodziejskimi talentami, Gen wpadł w łapy sprawiedliwości. Niestety umie wykraść wszystko, prócz siebie z królewskiego więzienia dlatego musi przystać na szaloną propozycję królewskiego maga. Stawka jest bardzo wysoka, ważą się nie tylko losy Gena, ale również trzech królestw. Czy wyjdzie z tego cało? Czy można bezkarnie wkładać głowę między trzech władców i denerwować bogów?
Ta wyprawa nie może się udać. Złodziej, który tylko szuka okazji do ucieczki, mag ze swoim uczniem i żołnierz z książęcym synem. Brzmi jak przepis na katastrofę lub świetne fantasy. Na szczęście mamy do czynienia z tym drugim i to w najlepszym wydaniu. Oczywiście taka grupa musi się spierać, powstają sytuacje śmieszne i niebezpieczne, czytelnik ma też swoje pięć minut na domyślanie się, o co chodzi. Dodatkowo autorka nie szczędzi nam szczegółów dotyczących religii świata, w którym żyją bohaterowie. Lubię takie wstawki, pokazują, że książka jest przemyślana. Zresztą, całość bardzo mocno wiąże się z religią, bo to właśnie po dar jednego z bogów bohaterowie wyruszają w podróż.
Najbardziej podobały mi się sceny szukania samego skarbu. Nie mogłam się wprost oderwać, napięcie nie było stopniowane, ono po prostu wybuchało i ani na chwilę nie obniżało poziomu. Bałam się razem z Genem, czułam przyspieszone bicie serca, a na koniec… No właśnie, koniec tych kilku scen jest naprawdę zniewalający. I wyjaśnia się, dlaczego autorka tak dużo w opowieściach przy ognisku przemycał polityki i bogów. Tu nic nie jest przypadkowe, co więcej, pokazuje, że w zasadzie nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Zaskoczyło mnie zakończenie. To trylogia, a mimo to koniec pierwszego tomu, fenomenalny, zapewniam, daje wrażenie całości. Owszem, historia jest mocno rozwojowa, ale na upartego można na tym skończyć. Nie czułam przymusu, żeby dowiedzieć się co dalej. I jest to dziwne, bo książka jest naprawdę świetna i w zasadzie ją połknęłam. Jest to jednak dobra wiadomość, bo łatwiej wytrzymam do kolejnego tomu. Zdecydowanie po niego sięgnę, żeby wiedzieć, jak jeszcze autorka namiesza w życiu Gena i jak będzie się układała jego relacja z królewskim magiem, bo to jedna z ciekawszych znajomości w książce. Przechodzimy w niej od wyrafinowania przez niechętne posłuszeństwo po początki szacunku.
Jeśli macie ochotę na niespieszną intrygę, dobrze wykreowane postacie, sporo pogoni i delikatny, inteligentny humor to koniecznie sięgnijcie po tę książkę. Nie ma tu brutalności, choć mamy sceny walki, jest polityka, ale też wyważona. Zdecydowanie przyjemne fantasy, które wchodzi lekko i zostaje na długo.
Katarzyna Boroń