MIŁOŚĆ W ŚWIECIE K-POPU
To miało być cudowne lato. Grace nie wiedziała jednak, że wakacje rodem z koreańskiej dramy wywrócą jej życie do góry nogami.
Grace leci do Korei i rozpoczyna staż w wytwórni płytowej wujka. Jej zadaniem ma być opieka nad najsławniejszym zespołem k-popowym. Początkowo nie potrafi się odnaleźć w obcym kraju i nowej roli. Na zespół nie ma co liczyć – wszyscy jej nie cierpią. Zwłaszcza zbuntowany Lucas, który robi wszystko, by uprzykrzyć jej życie. Tylko Rae jest niezwykle pomocny i… piekielnie uroczy.
Zbliża się dzień wielkiego comebacku zespołu i napięcie zaczyna rosnąć. Także pomiędzy Grace i Lucasem. Czy niechęć między nimi przerodzi się w głębsze uczucie? A może szczęście czeka na Grace z kimś innym?
RECENZJA
Grace ukończyła studia muzyczne w Stanach. To pół Amerykanka – pół Koreanka, jednak nie bardzo poznała swoja kulturę, mieszkając poza Koreą. Języka nie zna wcale. Zemści się to na niej, kiedy dostanie ciekawą propozycję od wujka Siu, by odbyć letni staż w jego wytwórni muzycznej w Seulu. Jej ignorancja będzie powodem wielu wpadek, ale nic chyba by jej nie przygotowało na bycie niańką dla znanego zespołu k-popowego, który będzie miał niedługo comeback, a w tle majaczy potężna afera towarzyska.
Mamy tu typowe love to hate i jeszcze trójkąt miłosny. Jest to książka oznaczona jako 18+.
Ciekawe jest ukazanie świata idoli k-popowych na przykładzie fikcyjnej grupy SWT, jak i asystentki Soli, która kiedyś była trainee, ale porażka w walce o debiut skierowała jej tory kariery na druga stronę przemysłu muzycznego. Sama raczej jestem obserwatorem fenomenu, niż jego fanem, dlatego ciekawie mi się czytało o niuansach związanych z tym dalekim rynkiem muzycznym.
Mam nieco sprzeczne odczucia co do kreacji postaci. Bardzo niespiesznie dowiadujemy się o życiu chłopaków. Podsyca to wprawdzie ciekawość i sprawia, że czujemy się jak wyszukujący newsów fani, jednak nieco dystansuje. Mniemam, że był to celowy zabieg, fabuła bowiem wyjawia, że wytwórnia właśnie dba, by niewiele informacji o życiu SWT dostawało się do opinii publicznej, właśnie by spowodować ciekawość. Jednak też, by nie wynikały z tego żadne dramy i problemy.
Jak już przy problemach jesteśmy… Jest tu sporo problemów. Na pierwszy ogień idzie ignorancja i amerykańskość Grace, która naprawdę może wkurzać. Jest jednak sporo problemów w samym zespole. Niby są ze sobą blisko, jednak azjatycka maniera, by zostawiać potrzebującego z jego problemami, kończy się tym, że Rea jest przeciążony odpowiedzialnością, Sooke nikt nie bierze na poważnie, bo jest młody, Lucas nie wytrzymuje presji i miota się od gniewu po depresję, a Soli jest wyprana z uczuć. Zdecydowanie potrzebna byłaby tu niejedna sesja z terapeutą, jednak to przecież zaszkodziłoby wizerunkowi grupy. A to grupa, a nie jednostka jest w Korei najważniejsza.
Choć akcja dzieje się w Korei, nie doświadczymy za wiele koreańskich smaczków. Ot, trochę będzie wzmianek o kulturze. Właściwie fabuła jest dość klaustrofobiczna i skupia się na mieszkaniu oraz salach treningowych chłopaków. Szkoda, bo każdy rozdział poprzedza całkiem ciekawa grafika panoramy Seulu, więc chciałoby się poczuć bardziej samo miasto.
Sporym plusem jest biogram wraz z rysunkami poszczególnych członków SWT, znajdujący się na początku książki. Pomaga nieco zwizualizować sylwetki pięknych chłopców i możemy przez chwilę poczuć się niczym Grace w jej pierwszych godzinach na stażu, ze szczątkową ilością informacji.
Ogólnie czyta się „My summer in Seul” dobrze, choć od razu widać, że to lektura skierowana raczej do młodszego, skłonnego do zadurzania się w pięknych chłopcach i podążającego za trendami w muzyce i modzie czytelnika. Jest sporo rzeczy, które mogą irytować, jak choćby bohaterowie. Mogę przyczepić się nieco do tłumaczenia czy też szyku niektórych zdań, jednak były to marginalne wpadki.
Monika Kilijańska