Zakazana obsesja. Lojalność wobec rodziny. Trzy śmiertelne wyzwania.
Człowiek:
Kiedy rozpoczynałam swój projekt badawczy, nie sądziłam, że wyprawa do lasu skończy się w ramionach… księcia elfów. Niezwykle przystojnego i bardzo niebezpiecznego księcia elfów, który jest przekonany, że przybyłam ze świata ludzi, bo go zabić. Zdeterminowany, by się mnie pozbyć, jednocześnie pozbywając się dziwnej obsesji, którą ma na moim punkcie – postanawia poddać mnie trzem śmiertelnym próbom. Jeśli przeżyję, odzyskam wolność.
Ale jeśli nie…
Książę elfów:
Nigdy nie czułem niczego poza nienawiścią i wstrętem. Dopóki nie spotkałem jej – nikczemnej, ludzkiej zabójczyni. Jest pasożytem, który bezlitośnie wczepił się w mój umysł i nie pozwala mi się uwolnić.
Marzę o tym, by dotknąć jej gładkiej skóry. Ale nie mogę sobie na to pozwolić.
Królowie z mojej krainy woleliby spłonąć niż dotknąć człowieka.
A ja boję się, że jeśli wkrótce jej nie zniszczę, to ona zniszczy mnie.
RECENZJA
Callie najbardziej na świecie pragnie badać księżycówki i ratować ćmy przed chorobami. Potrzebuje do tego grzybni grzybów, które umie znaleźć tylko miejscowy szaleniec. Cała poświęca się nauce, poszukiwaniom i przez to wpada przez portal w świat elfów, do ich Mrocznej części, akurat na ich księcia. Oczywiście tamten uznaje, że została wysłana, by go zabić i próbuje zgładzić dziewczynę. Tyle że ona jest ładna, on przystojny… Wiecie, jak to się kończy?
Skuszona takim opisem nie potrzebowałam więcej. Zasiadłam do książki z ogromnym entuzjazmem, wstęp, choć mroczny i brutalny jeszcze bardziej zaognił chęć przeczytania już, teraz, natychmiast. W końcu to dark romantasy – spodziewałam się brutalnych scen, zresztą, jest o nich ostrzeżenie na początku książki. Jednak potem akcja zwalnia. Ze świata elfów przenosimy się do znanego nam, ludziom, poznajemy Callie, jej więc ze zwierzakami, stosunek do pracy i związków. Zaraz, jakich związków, dla niej liczy się tylko praca.
Zaprzyjaźnia się jedynie ze starszym od siebie facetem, bo on wie, jak znaleźć fascynujące ją ćmy i grzyby. Ciągnął się ten fragment, ale cierpliwie czekałam, dałam szansę i nawet przez chwilę się cieszyłam, że ją dałam, bo w chwili, gdy wpada do świata elfów, robi się naprawdę ciekawie. Jednak tylko przez moment, bo potem coś poszło nie tak. Owszem, intrygi, zależności, cały ogólny pomysł są naprawdę dobre. No ale wykonanie… Dawno mnie tak żadna książka fantasy nie zmęczyła. Fantasy, co ja piszę. Dla mnie taka nazwa to tylko przykrywka do średniej jakości książki erotycznej. Scen jest sporo, jak dla mnie dużo za dużo, co chwilę musiałam czytać o sterczącym penisie księcia. W końcu zaczęłam kartkować. Jakby tak wyjąć te sceny, zostałoby dużo mniej stron, a moim zdaniem one niewiele wnosiły. Można było w zupełnie inny sposób pokazać ich wzajemną fascynację. Do której też mogę się przyczepić. Trzy tygodnie w lochu, dręczona, głodzona, wystraszona i tylko parę dni i już go kocha, mimo tego, że ten dręczy ją dalej. Tak, wiem, dark, nie mam nic przeciw dręczeniu, ale mam dużo przeciw przejściu z jednego stanu w drugi, nie ten czas, nie takie relacje.
Mam również nieodparte wrażenie, że autorka pogubiła się we własnych pomysłach. Mendax najpierw mówi o trzech próbach, potem zmienia zdanie, ale jednak wszystkie się odbywają. Jest też szalenie niekonsekwentny w swoim własnym zdaniu na temat dotykania Callie, jako człowieka. Tutaj jednak mogę zrzucić to na karb tego, że ona go dotknęła i jakoś tak poszło już w tej ich „miłości”.
Końcówka… Cóż by napisać. Szokuje, przewraca wszystko do góry nogami, stawia pod znakiem zapytania większość wydarzeń, choć część wyjaśnia. I niby zaprasza do następnego tomu, ale ja nie czekam. Piękna okładka i zapowiedź fascynującego dark romantasy to nie wszystko. Liczy się też wykonanie, a to nie wyszło.
Katarzyna Boroń