Autorka bestsellerowej serii „Fourth Wing”, która rozpaliła serca milionów osób na całym świecie – z nową powieścią!
„Wiedziała. Właśnie dlatego mama nie otworzyła drzwi. Zdawała sobie sprawę, że tata zginął”.
Ember Howard, która przez dwadzieścia lat wychowywała się jako córka wojskowego, również się tego domyśliła. Żołnierze na progu domu oznaczali, że tata już nigdy nie wróci. Nie przypuszczała jednak, że znajdzie w sobie tyle siły, aby zatroszczyć się o pogrążoną w rozsypce rodzinę, kiedy mama tak bardzo się załamała.
W jej życiu pojawia się Josh Walker – gwiazda hokeja, nowy sąsiad, który nieustannie wybawia ją z opresji. Potrafi zaledwie jednym spojrzeniem, pojedynczym dotykiem wymazać cały jej ból. Chociaż Ember pragnęłaby odsunąć od siebie uczucia i sama uporać się z traumą, nie może zaprzeczyć, że bardzo ją do niego ciągnie.
Do czasu, gdy sekret Josha burzy ich świat.
RECENZJA
– Smutek z natury rzeczy wysysa z nas życie, bo bardzo chcemy dołączyć do zmarłych bliskich. Podejrzewam, że będzie trudno zdecydować, co dalej robić, ale właśnie to „dalej” czyni nas żywymi […]*.
Żyjąc z dnia na dzień, czasem nie dociera do nas, że to, co jest dla nas pewne, co daje nam poczucie bezpieczeństwa i stabilności może odejść. A wtedy wali się cały świat, czujemy rozpacz, ból, pustkę, żal. Tracimy chęć do życia. Jak wtedy przetrwać kolejne sekundy, jak poradzić sobie z utratą i ruszyć dalej? Czy da się radę śmiać i cieszyć?
Zarys fabuły
Ember nawet przez chwilę nie podejrzewała, że trzy stuknięcia do drzwi zmienią dzień jej urodzin w koszmar, o którym nigdy nie zapomni i który zmieni cały jej świat. Jej ojciec, który był wojskowym lekarzem ginie w Afganistanie, wiadomość ta załamuje matkę dziewczyny i pogrąża się w rozpaczy. Chociaż Ember czuje, jakby coś rozrywało ją od środka, trzyma się najlepiej jak może, by zająć się młodszym rodzeństwem, mamą i wszystkimi innymi sprawami. Dusi w sobie wszystko i trwa. Niespodziewanie otrzymuje pomoc od swojej szkolnej miłości, Josha, który jest zawsze gotów spełnić każdą prośbę. Josha, który sprawia, że ból znika. Josha, który ma tajemnice mogącą złamać ją po raz kolejny…
Sięgając po Każdym skrawkiem duszy, byłam pewna, że wiem, jak zareaguję na tę historię – przecież już ją znam, wiedziałam, jak się zakończy. A jednak Rebecca Yarros ponownie pozytywnie mnie zaskoczyła. Uwielbiam, kiedy książka na mnie wpływa, włada moim sercem, umysłem, powoduje, że tracę poczucie czasu i ta właśnie to uczyniła. Po raz drugi.
Moje wrażenia
Kiedy już myślę, że nic z gatunku new adult nie jest w stanie wbić mnie w fotel, trafiam na tytuł, który to robi. A co lepsze nie liczy się, który raz ją czytam. Z całą mocą i niebywale skutecznie sprawia, że… wszystko inne traci sens. Tym razem wiedziałam, by zaopatrzyć się w chusteczki, bo byłam pewna, że i teraz polecą mi łzy. Yarros co prawda nie obarcza bohaterów traumatyczną przeszłością, ale wali w gruzy ich teraźniejszość, a przynajmniej teraźniejszość Ember i zmusza do radzenia sobie z bólem i każdym nowym dniem, bo czas się nie zatrzyma. Nie pozwoli przeczekać utraty, tylko zmusza do funkcjonowania, nawet gdy jedyne, o czym się marzy, to zwinięcie w ciasny kokon, płacz, wycie i przeżywanie tych strasznych chwil. Zabrała jej rodzinie osobę, którą kocha się bezwarunkowo, która pomimo pracy i częstych wyjazdów scalała najbliższych.
To niesamowite jak wielkie pokłady uczuć umieściła autorka na kilkuset stronach, jak realne i poruszające były opisy tego, co przeżywali i czuli bohaterowie. Fabuła powieści jest przemyślana, dopracowana, cały czas coś się dzieje, ale co ważniejsze wydarzenia są jak najbardziej rzeczywiste, bo książka niesie ze sobą przesłanie, opisuje coś, co być może dzieje się właśnie w jakiejś rodzinie.
Słów kilka o bohaterach
Pod równie ogromnym wrażeniem jestem, jeśli chodzi o bohaterów, bo Yarros potrafiła wykreować ich na osoby wzbudzające zainteresowanie i wywołujące różne emocje względem nich. Nie musiała jednak przy tym zrobić z Ember zakompleksionej, przerażonej doświadczeniami i zagubionej dziewczynki, a z Josha dobrego chłopaka ukrywającego się pod maską dupka. Ta dwójka, jak i cała reszta jest do bólu realna, wyróżniająca się i pełna kontrastów. To, co czują, jak przeżywają wszystko, jak próbują trwać… Nie jestem w stanie pojąć, jak udało się autorce tak dobrze wczuć w ich położenie, wejść w myśli i uczucia, ale niech mnie – uczyniła to rewelacyjnie.
Na zakończenie
Często wracam do czytanych książek i za każdym razem tymi ulubionymi naprawdę mocno się zachwycam. Nie podejrzewałam jednak, że Każdym skrawkiem duszy wstrząśnie moim czytelniczym sercem równie mocno, jak za pierwszym razem. Ten tytuł ponownie mną zawładnął, zżyłam się z postaciami, odczuwałam ich emocje, wraz z nimi je przeżywałam. Rebecca Yarros bez wątpienia poruszyła moje serce i jestem pewna, że uczyni tak z wieloma innymi. Ze zwyczajnej historii uczyniła coś, co porusza do głębi i na zawsze zapada w pamięć. Książki autorki są u nas teraz bardzo popularne, a mnie ten fakt cieszy, bo mam szansę poznać jej nowe tytuły, ale też przypomnieć sobie, za co pokochałam jej twórczość, wracając do tych już znanych.
Polecam Każdym skrawkiem duszy każdemu, kto lubi romanse, gatunek new adult. Kto szuka w takich powieściach czegoś więcej niż zwykłej historyjki, bo to opowieść szarpiąca serce, realna, z rzeczywistymi bohaterami. Powieść o blaskach i cieniach życia, o przyjaźni, miłości, drobnych radościach, wielkich stratach, o małych, ale jak ważnych krokach ku temu by było dobrze, o tym, że… z resztą, przekonajcie się sami. Warto.