Druga część trylogii o nowojorskiej akademii kształcącej egzorcystów, których głównym zadaniem jest ściganie i unicestwianie istot z mroku.
Najlepsi adepci Black Bird Academy – w tym Leaf, Falco, Craine i Zero – zostają zaproszeni do Londynu na coroczne zawody łowców demonów. Niespodziewanie gildia złodziei wspomnień wprowadza chaos do wielkiego turnieju. Kiedy Falco nagle traci pamięć, Leaf podąża tropem gildii i odkrywa mroczny sekret. Ścieżka do rozwikłania tajemnicy prowadzi przez akademię. aż do samego Falco. Czy Leaf będzie mogła jeszcze komuś zaufać? A co dopiero kogoś pokochać?
Niebezpieczne demony, gorący egzorcyści i przeklęta miłość.
Idealne połączenie dark academia i urzekającego New Adult romantasy!
Recenzja książki Bój się światła
Po zaskakującym zakończeniu „Zabij mrok” wprost nie mogłam się doczekać, aż w moje ręce wpadnie kolejny tom trylogii. Dlatego, gdy tylko książka do mnie trafiła, zabrałam się za czytanie, chociaż gdzieś z tyłu głowy miałam obawy czy przypadkiem serii „Black Bird Academy” nie dopadnie może klątwa drugiego tomu.
Od kiedy w życiu Leaf pojawił się Lore, dziewczyna nie ma co marzyć o powrocie do szarej codzienności. Gdy wszystko wydaje się w miarę układać, nieoczekiwane tajemnice wychodzą na jaw. To, co zostawił po sobie Lore, powoli zmienia dziewczynę w demona, a większość wysoko postawionych egzorcystów najchętniej widziałoby ją martwą. Jednak postanawiają oni dać jej szansę, jeśli wygra zawody łowców demonów w Londynie, może pozwolą jej żyć. Tylko, czy Leaf z przyjaciółmi sobie poradzi?
Po przeczytaniu tej części zdecydowanie mogę stwierdzić, że autorka potrafi pisać nieoczekiwane zwroty akcji, a samo zakończenie tak jak poprzednio sprawiło, że potrzebuję ostatniego tomu na wczoraj.
Akcja książki może w porównaniu do tomu pierwszego jest trochę wolniejsza, ale i tak tyle się działo, że nie jest to dla mnie żaden minus. Dzięki temu bardziej doceniłam fragmenty, kiedy faktycznie akcja nabierała tempa.
Jeśli chodzi o bohaterów, to podobało mi się to, że widać powolną zmianę u głównej bohaterki. Dzięki temu, że poznaje świat, w jakim przyszło jej teraz żyć, stała się pewniejsza siebie. Jednak też nie wszystkie zmiany były dobre, między bohaterami zaczyna wkradać się nieufność, brakuje zaufania.
Jedyne co do czego mogłabym się przyczepić, to za mało mi było Lore i jego utarczek słownych z Leaf, które w poprzednim tomie wprowadzały element humorystyczny.
Podsumowując, po przeczytaniu pierwszego tomu twierdziłam, że jest to jedna z najlepszych książek tego roku i po skończeniu „Bój się światła” swojego zdania nie zmieniłam. Trylogia „Black Bird Academy” trafia na moją listę ulubionych serii. A wszystkim tym, którzy lubią intrygi, dobrze wykreowane postacie, humor i ciekawą fabułę polecam jak najszybciej zabrać się za tę trylogię.