Po tym, jak złamano mi serce, na zawsze wyrzekłam się sportowców.
Chwilę później okazało się, że moja najlepsza przyjaciółka bierze ślub z hokeistą z NHL, a jego kolega z drużyny, Colby Knight, nie chce dać mi spokoju.
Colby to mistrz zdobywania bramek (na lodowisku i poza nim) i nie przyjmuje do wiadomości słowa NIE. Dlatego mój brak zainteresowania traktuje jak zaproszenie i z uporem maniaka próbuje zdobyć także mnie. Ignoruję go… dopóki nie uświadamiam sobie, że jego wiedza i umiejętności mogą mi pomóc w zwróceniu uwagi kogoś, na kim naprawdę mi zależy…
Jednak teraz, gdy Colby jest moim randkowym doradcą i spędzamy ze sobą tak dużo czasu, staję się coraz bardziej rozkojarzona. Te jego dołeczki w policzkach są zaskakująco kuszące.
I kiedy już niemal zmieniam o nim zdanie i zaczynam sądzić, że może jest on kimś więcej niż tylko hokeistą-playboyem, przeszłość daje o sobie znać i przypomina mi dlaczego postawiłam kreskę na sportowcach.
Mogę zaufać Colby’emu czy to kolejny dupek, który złamie mi serce?
RECENZJA
To już moje kolejne spotkanie ze sportowcami z drużyny hokejowej należącej do NHL. Czy i tym razem moja opinia będzie pozytywna? Zdecydowanie tak! „Flirtation or Faceoff” to jeden z tych tytułów, który zapewnia dobrą rozrywkę, porywa serca i porusza.
Poprzedni związek Noel (ze sportowcem) skończył się katastrofą, więc dziewczyna obiecała sobie, że nigdy więcej nie będzie się umawiać ze sportowcami. Kiedy na jej drodze staje Colby, wydający się ją uwielbiać, dziewczyna czuje głównie irytację i niechęć. Jednak chcąc nadal przyjaźnić się z Mel, żoną jednego z hokeistów, jest skazana na towarzystwo tego irytującego mężczyzny należącego do drużyny.
Leah Brunner w swoich powieściach o hokejowym świecie stosuje podobny schemat, więc już wiemy czego się spodziewać po kolejnych częściach tej serii. Odpowiednie tempo akcji, ciekawi bohaterowie, niespodziewane wydarzenia – to wszystko znajdziecie w książkach tej autorki.
Podobnie jak w poprzedniej części szybko polubiłam głównych bohaterów. Mam wrażenie, że ich po prostu nie da się nie lubić. Colby to wspaniały facet, który dosłownie oszalał na punkcie Noel i co chwilę udowadnia, że warto na niego spojrzeć. Niezręczne flirty z poprzedniej części, wywołujące czasem lekkie ciarki żenady, tu zostały przedstawione w uroczy sposób. Czytelnik z uśmiechem na twarzy śledzi rozwój znajomości głównych bohaterów i z uwagą śledzi też losy innych postaci. Znani nam z poprzedniej części członkowie drużyny hokejowej to prawdziwie wesoła kompania przyjaciół, na których Colby może liczyć. Rodzina Noel, a szczególnie jej babcia, to kolejna grupa świetnie wykreowanych postaci. Relacje między wszystkimi bohaterami nie są wyolbrzymione czy przerysowane, a tak opisane, że wydaje się, jakbyśmy czytali o rzeczywistych ludziach. Jest to coś, za co uwielbiam pióro tej autorki.
Co dostajemy? Romans sportowy z dużą dawką dobrego humoru, fabułą z odpowiednim tempem akcji oraz bohaterami, których właściwie nie można nie lubić. Są momenty pełne śmiechu i te pełne wzruszeń. Polecam tę książkę wszystkim, którzy uwielbiają powieści z nutką romansu i masą ciepłej energii rozgrzewającej serduszko. Czyta się ją z zapartym tchem, praktycznie w jeden dzień.
Paulina Koperczuk