Dzisiaj chciałabym się bliżej przyjrzeć się pewnemu zjawisku, które dopiero się rozwija. Ostatnio powstaje coraz więcej grup popularyzujących darmowe ściąganie e-booków z internetu. ‘Eboki za darmo’ i tym podobne, gdzie znajduje się parę tysięcy plików pobranych z internetu, bądź zakupionych i ‘udostępnionych’. Skoro można pobrać coś za darmo, to dlaczego by tego nie zrobić? Często uważamy, że to nie nasza sprawa, jak to wpłynie na rynek i ile wydawca na tym straci. Nie interesujemy się tym profesjonalnie, a tłumaczymy sobie to zachowanie drogim kosztem książek, tudzież e-booków. Szczególnie, że ich ceny są porównywalne i wiele osób nie jest w stanie się z tym pogodzić. Odpadają koszty druku – tu się zgodzę. Niestety, problem tkwi w podatku, gdzie od papierowej odprowadzamy 5%, a od elektronicznej już 23%. Może kiedyś się to zmieni, ale póki co się na to nie zapowiada. A szkoda.
Oczywiście, nie chodzi mi w tym poście o strony, które wykupują prawa autorskie i rzeczywiście mają prawo rozpowszechniać literaturę. Sama uwielbiam stronę wolnelektury i nie ukrywam – często z niej korzystam. Nazywają siebie mianem ‘biblioteki internetowej czynnej 24 godziny na dobę, 365 dni w roku, której zasoby są całkowicie za darmo’ i jest to bardzo trafne stwierdzenie, wydaje mi się, że ciężko było by znaleźć lepsze. Strona jednak nie zadowoli każdego czytelnika, ponieważ jej zasoby są mocno ograniczone. Cały czas wykupywane są prawa autorskie kolejnych książek, jednak ciężko powiedzieć, kiedy i czy w ogóle teraźniejsze bestsellery zostaną w ten sposób udostępnione. Więc diabełek siedzący na ramieniu serdecznie zaprasza do szukania innych sposobów, które niekoniecznie wyjdą nam na dobre.
Wspomniałam już wcześniej o psuciu rynku. Jak poinformowała firma Virtualo parę lat temu w wywiadzie dla polskiego radia, około połowy czytelników e-booków pobiera je nielegalnie. Czyli gdyby piractwo zniknęło na zawsze firmy zajmujące się elektronicznymi książkami zyskałyby najprawdopodobniej raz tyle, ile zarabiają teraz. Oczywiście pomijając osoby, które po takim działaniu zrezygnowałyby na zawsze z ich czytania. Dzięki temu mogłyby zostać wydane kolejne książki, ponadto najprawdopodobniej wyszłoby lepiej, bo nie trzeba by było aż tak bardzo ciąć po kosztach, żeby wydawnictwo było w stanie wydać kilkanaście pozycji w ciągu roku. Wiadomo koszty obejmujące tłumaczenie, redakcję, korekcję, czy grafika do małych nie należą. Więcej książek byłoby przede wszystkim wydawanych w wersji elektronicznej, bo aktualnie są takie pozycje, których po prostu nie będziemy w stanie znaleźć na stronie żadnej księgarni. Dlaczego? Okazuje się, że może to okazać się nieopłacalne, poza tym można to swobodnie porównać do księgarza, który wystawiłby książki na ulicy. Sprzedałby sporo przechodniom, jednak istnieje szansa, że nie byłby w stanie upilnować porządku i mógłby dużo stracić.
Najbardziej wydawców dziwi fakt, że osoby które legalnie kupują papierowe książki, posuwają się do pobierania nielegalnych e-booków. Ja nie jestem szczególnie zdziwiona. Jak nie czytam to nie czytam, a jak czytam to wiem jak bardzo to może dręczyć mój portfel, więc oszczędzam jak tylko się da. Jedni zrobią to lepiej, a drudzy gorzej. Co prawda są osoby, które posłuchają głosu sumienia i po prostu pójdą do biblioteki, jednak często są one słabo wyposażone, szczególnie jeśli chodzi o literaturę młodzieżową. Nie zliczę ile pieniędzy zainwestowałam w książki, bo w mojej bibliotece miejskiej króluje literatura erotyczna, a jak już jest coś normalnego to brakuje tomu dokładnie w połowie serii. Ewentualnie jest on w takim stanie, że bez rękawiczek nie odważę się podejść. Jednak ja mogę sobie pozwolić na kupowanie tylu egzemplarzy ilu uważam za odpowiednie, ale są osoby, które będą uporczywie starały się szukać innych rozwiązań.
Więc co: nie pobierać nielegalnych plików? Cóż, może nam to naprawdę wyjść na dobre. Najbardziej wstrząsającą wiadomością dla większości osób jest fakt, że pewnego dnia możemy zostać oskarżeni o kradzież. Coraz więcej w internecie można znaleźć artykułów, że ktoś przez przypadek pobrał plik ze strony chomikuj, po czym on sam zapisał się w bibliotece, którą zdecydowana mniejszość użytkowników jest w stanie samodzielnie znaleźć, ale odpowiednie służby nie mają takich problemów, a potem do ich drzwi zapukała policja. Wystarczy, że tylko wspomnę o tym, że początkiem kary jest duża ilość przesłuchań oraz listów od prokuratury, a ugoda kosztuje średnio od 4500 – 5000 zł. Mnie to przeraża i bardzo skutecznie motywuje.
Wiki Trebuniak
Tysiąc Żyć Czytelnika