Poniedziałek, 9 maja, godzina 16:00
BrokenVision
Do środka weszła dziewczyna. Miała na sobie zdecydowanie za dużą bluzę z kapturem, podarte dżinsy i kompletnie zero jakiegokolwiek makijażu. Włosy związała niechlujnie w wysoki, koński ogon. Była niska, właściwie powiedziałby, że mała. Zdecydowanie nie był zainteresowany. Odwrócił od niej wzrok, ale ona uparcie stała na środku kafejki i wyraźnie czekała aż on skończy. Nie mogła po prostu zająć sobie jakiegoś wolnego komputera, tak jak wszyscy? Aleks westchnął rozdrażniony, ale ostatecznie wstał zza biurka i podszedł do dziewczyny. Jakby nie patrzeć między innymi za to mu właśnie płacili.
– Pomóc w czymś? – zapytał siląc się na uprzejmość.
Obrzuciła go taksującym spojrzeniem. Miała ogromne, karmelowe oczy. Niczym pieprzona sarenka!
– Tak – oznajmiła i nie dodała nic więcej.
– Więc? – zaczął się niecierpliwić.
– Ty jesteś BrokenVision? – spytała zupełnie zbijając go z tropu.
– Yyy…
– Szukacie osób do teamu – wyjaśniła ignorując jego elokwencję, a raczej w tym momencie jej kompletny brak.
– Mamy miejsce na supporcie – odezwał się niezbyt przekonany.
Może i rzeczywiście szukali, ale żeby dziewczyna? Przecząco pokręciła głową.
– Gram topem – oznajmiła stanowczo.
Miał ochotę się roześmiać, ale w porę zdał sobie sprawę, że ta mała nie żartuje. Co to miało być?! Brązowa liga? Jak miał ją teraz spławić, żeby nie uciekła stąd z płaczem? Nienawidził płaczących dziewczyn!
– Usiądź sobie gdzieś – poddał się niechętnie. – Chłopaki będą za góra pół godziny.
… i będę mógł zwalić odprawienie cię na nich, dodał w myślach. Ku jego uldze dziewczyna posłuchała. Wybrała jedno ze stanowisk w głębi i włączyła komputer. Tylko dlaczego do cholery musiała usiąść tak blisko jego biurka?!
NotVerySunny
Weronika była zdeterminowana. Zamierzała znaleźć drużynę z prawdziwego zdarzenia, a do tego taką, która byłaby z jej miasta. Co oczywiście wcale nie było takie proste. Ogłoszenie Brokena było zadowalające. On sam grał na dżungli i był w challenger’ze, w drużynie miał mida z diamentowej ligi i wysoką platynę adc. Dodatkowo byli z Gdyni i nie musiała poświęcać czasu na żadne dojazdy, gdyby chcieli brać udział w jakichś turniejach. To mogło się udać. Zapowiadało się obiecująco.
O tej porze w kafejce było dość pusto, więc kiedy weszli do środka, natychmiast domyśliła się, że to reszta ich teamu. Przywitali się z Brokenem, podając sobie ręce.
– Mamy osobę, która chciałaby z nami grać – usłyszała głos chłopaka.
Nie brzmiał jakby miał być specjalnie uradowany jej obecnością, ale niewiele ją to obchodziło. Jeszcze zmieni zdanie. Wiedziała, że pozostali również byli zaskoczeni, kiedy wskazał na nią, ale nie spodziewała się niczego innego. Zdziwiło ją natomiast zachowanie jednego z chłopaków. Smukły, stosunkowo przystojny brunet podszedł do niej, wyciągając rękę.
– Cześć, jestem Oliwer – przedstawił się nie kryjąc uśmiechu – i gram adc, więc pewnie będziesz ze mną na bocie.
Co do cholery?! Czemu wszyscy z góry zakładali, że ONA gra s u p p o r t e m?! Tylko dlatego, że była dziewczyną?! Zresztą niech się pieprzą! Skoro tak bardzo im zależy mogła zagrać głupim supportem i pokazać im jak się gra na tej pozycji. Właściwie mogła zagrać wszędzie i wszędzie będzie wymiatała, ale na topie szło jej najlepiej, była to jej ulubiona linia i ją właśnie mainowała. Nieśmiało odwzajemniła jego uśmiech.
– Hej, jestem Shay – imienia używała tylko w szkole, a i to niekoniecznie, ale nikt nigdy nie był tym faktem zdziwiony.
Drugi chłopak miał na imię Robert, a jego nick składał się z rzymskich cyfr. Kiedy zaczął mówić to tak się nakręcił, że nie mógł przestać. W końcu Broken zaczął się niecierpliwić i zmusił ich, żeby zajęli swoje stanowiska, wzięli słuchawki i odpalili TS’a. Miała pecha i podczas draftowego wyboru znalazła się na samym końcu kolejki. Ich random zajął topa, a ona, pozbawiona wyboru, po ich myśli, musiała zalockować supporta. Uśmiechnęła się przekornie i picknęła Lulu. Zamierzała pokazać im jak się gra w tą grę.
BrokenVision
Musiał przyznać, że był pod wrażeniem. Jakimś cudem znalazła się na topie. CO ONA TU ROBIŁA?! Podczas gdy jego kumple bezużytecznie poginęli, nie dość, że ocaliła mu tyłek, to jeszcze zrobiła dwa kille. Pieprzonym s u p p o r t e m! Ok. Mógł grać z tą dziewczyną. Nawet nie zdziwił się, kiedy po północy zastał ją w grze. Bardziej zaskoczyło go to, że się do niego pierwsza odezwała.
NotVerySunny: TS?
BrokenVision: Ok.
– Hej, musimy pogadać.
Stwierdził z rozbawieniem, że na TS’ie miała naprawdę słodki głos.
– Przecież już powiedziałem, że chcemy cię u nas w drużynie. Na topie – dodał po chwili, niechętnie przyznając się do błędu.
– Nie chodzi o mnie, tylko o twojego mida. Jest beznadziejny.
– Wiem. Nie mamy lepszego.
– Ja mam – oznajmiła. – Mam mida i supporta. Chcesz dać im szansę?
Wahał się tylko przez chwilę. Jemu również marzyła się drużyna z prawdziwego zdarzenia.
– Ok. W piątek możemy zagrać w takim składzie.
– Online czy przyjść do kafejki?
– Możecie wpaść na nockę. Postaram się, żeby był też Oliwer.
– W takim razie przyjdziemy.
Nigdy nie sądził, że o to spyta, ale…
– Gramy duo?
Przez chwilę nic nie mówiła.
– Ok. możemy zagrać jedną czy dwie gry – odezwała się w końcu, a Aleks zdziwił się jaką ulgę odczuł z powodu jej pozytywnej odpowiedzi.
– Traf czymś wreszcie do cholery!!! – już po chwili Shay wydzierała się na i tak niesłyszącego jej mida.
Uśmiechnął się do siebie. Wygrywali. Teraz był już pewien, że uwielbia z nią grać.
Wtorek, 10 maja, godzina 08:45
NotVerySunny
Ziewnęła przeciągle. Matematyka była taka nudnaaa, a ona znów zarwała nockę. Kiedy lekcja się skończyła z ulgą opuściła klasę. Na korytarzu czekał na nią Dawid jak zwykle ubrany w koszulkę z jakiejś starej gry, której nawet ona nie znała i znoszone dżinsy.
– Czemu jesteś dzisiaj taka smutna? – spytał obejmując ją ramieniem.
– Nie jestem smutna tylko niewyspana – mruknęła.
– Tak pilnie się uczyłaś – zakpił chłopak?
– Nie. Znalazłam nam team – oznajmiła radośnie.
– Dżungle i adc grających razem?
– Yyy, nie do końca – odpowiedziała wymijająco – ale wszystko już ustalone. Gramy w piątek w kafejce przy Wzgórzu Maksymiliana. Zostajemy na nockę. Pasuje ci?
– Wzruszył ramionami.
– Jasne, może być.
– Doskonale – uśmiechnęła się do niego promiennie. – To teraz pomóż mi proszę przekonać Radka.
Dawid skrzywił się nieznacznie.
– Ok. ale wiesz, że z podejściem jego rodziców nie będzie to łatwe.
– E tam, coś wymyślimy.
Wtorek, 10 maja, godzina 20:00
Odetchnęła z ulgą. Nareszcie skończyła odrabiać lekcje! Jakiś czas temu obiecała sobie, że najpierw praca domowa, a dopiero potem granie. Jak już usiadła do komputera lub konsoli to kompletnie przepadała. Kiedy zalogowała się do LoLa natychmiast wyskoczyło okienko czatu. Rozpoznała nick Oliwera.
xXxMasterxXx: Hej, Shay. Aleks mówił, że gramy w piątek?
NotVerySunny: Aleks?
xXxMasterxXx: Broken.
NotVerySunny: Aha. Ok. Mam nadzieję, że możesz wpaść?
xXxMasterxXx: Pewnie, że będę. Nie mógłbym przepuścić okazji do ponownego spotkania cię w RLu 😉 Masz chłopaka?
NotVerySunny: Nie, wyobraź sobie, że grałabym lepiej od niego… Jakby to wyglądało?
xXxMasterxXx: Haha! Słuszna uwaga.
Weronika westchnęła zniechęcona. Tylko nie znowu to samo! Chłopaków podrywających ją w grach miała już serdecznie dosyć. Pomyślała jednak, że to może po prostu sposób bycia Oliwera. Maciek i Dawid byli już on-line i chyba właśnie kończyli duo. Wbiła się do nich na TSa.
NotVerySunny: Będziemy grać tak za 5-10 minut. Dołączysz?
xXxMasterxXx: Normala?
NotVerySunny: Tak, ale najpierw ten głupi tryb na Dominionie, co bijesz świecącego bossa.
xXxMasterxXx: Ok. TS?
NotVerySunny: 37.187.98.62 / kanał Imaginations
Oliwer dołączył do ich kanału, ale nie przestawał zagadywać jej na czacie. Shay czuła się dziwnie. To była inna sytuacja niż zazwyczaj. Ponieważ poznali się w RLu i mieli kontynuować tą znajomość, nie chciała go do siebie zniechęcić, nie miała jednak pojęcia czy istnieje jakiś sposób, w który mogłaby mu delikatnie dać do zrozumienia, że nie jest nim zainteresowana.
Środa, 11 maja, godzina 01:04
Wszyscy już się zmyli, a ona została, żeby jeszcze sobie zagrać Arama. Kiedy miała już zamykać grę wyskoczyło nowe okienko czatu.
BrokenVision: Gramy?
NotVerySunny: Idę spać, jutro mam na ósmą szkołę.
BrokenVision: No nie żartuj… dopiero wszedłem do domu. Jednego ranka?
Weronika ziewnęła. Okropnie chciała jeszcze pograć, zwłaszcza gdyby miało iść tak dobrze jak poprzedniego dnia. Cholera! Dlaczego nie potrafiła tak po prostu odmówić? Odsunęła od siebie myśli, że w szkole czeka ją ciężki, pełen ziewania dzień.
Piątek, 13 maja, godzina 19:48
BrokenVision
Shay przyszła jako pierwsza, przywitała się zdawkowo i zajęła sobie wolny komputer. Ku ogromnemu zdziwieniu Aleksa nie włączyła sobie jednak LoL’a, a CS’a. Zamiast robić cokolwiek przy swoim komputerze oniemiały wpatrywał się w jej ekran. To nie była gra dla dziewczyn! Godzinę później pojawili się jej koledzy – przynajmniej tak sądził, bo żaden z nich do niej nie podszedł, stanęli jedynie za plecami dziewczyny, rozmawiając ze sobą ściszonymi głosami. Następny był Oliwer. Przeszedł obok nich i położył rękę na ramieniu dziewczyny.
– Hej… – odezwał się radośnie, ale nie dała mu powiedzieć niczego więcej.
– Odwal się! Gram! – przyszła błyskawiczna odpowiedź, kiedy próbował zdjąć jej słuchawki. Odwróciła się tylko po to, żeby obdarzyć go naprawdę wkurzonym spojrzeniem.
– Nie możesz po prostu zapauzować gry? – spytał zdumiony jej wybuchem.
– To gra online kretynie! Nie da się jej zapauzować! – z powrotem skierowała wzrok w stronę ekranu – widzisz to! Przez ciebie zginęłam!!! – jęknęła.
– To tylko gra – zaczął mówić obronnym tonem Oliwer.
– To tylko gra?! – warknęła na niego.
To było dość… nietypowe. Musiał jednak przyznać, że całkiem urocze.
– Dobra, skoro już wszyscy tu jesteśmy, to możemy zagrać? – spytał, uznając, że lepiej interweniować, bo nie miał pewności czy Shay nie była gotowa pobić Oliwera.
Dziewczyna omiotła go zirytowanym spojrzeniem, ale kiedy rozejrzała się po kafejce, jej wzrok zatrzymał się na stojącej za jej plecami dwójce.
– O! już jesteście! – stwierdziła, mimo że stali tam od dobrych kilkunastu minut. – Siadajcie tam – wskazała wolne miejsca – Broken zarezerwował dla nas komputery.
Posłusznie usiedli. Z trudem powstrzymał się od śmiechu. Taka mała, a jak się rządzi! No cóż… przynajmniej z tego powodu warto ich było tutaj dzisiaj zaprosić, nawet jeżeli sama gra miała okazać się kompletną porażką.
Poniedziałek, 16 maja, godzina 15:10
NotVerySunny
Weronika promieniała, cały dzień była jak małe słoneczko. Mieli team! Nareszcie! Przez cały weekend grali ranki, a ich drużyna była już w diamencie. Cudownie! Po prostu doskonale! Kiedy wyszła ze szkoły, z zamyślenia wyrwało ją czyjeś wołanie.
– Shay! – usłyszała.
Kiedy się odwróciła, zobaczyła Aleksa. Co on do cholery robił pod jej szkołą?! Podszedł, uśmiechając się do niej.
– Co tu robisz? – spytała nawet nie próbując ukryć zaskoczenia.
– Nie wymieniliśmy się numerami telefonów – wyjaśnił – a są dzisiaj LCSy. Myślałem, że wpadniesz do mnie i obejrzymy razem. Może nauczymy się czegoś ciekawego.
Przez chwilę się zastanawiała, ale ostatecznie doszła do wniosku, że propozycja Aleksa nie miała żadnych podtekstów. Tak samo jak jej zależało mu na dobrej drużynie. Wygrywającej drużynie, poprawiła się w myślach.
– Ok. powiedz mi gdzie mieszkasz. Zostawię w domu plecak i zjem jakiś obiad.
– Chodź od razu, zamówimy pizzę – zaproponował.
Wzruszyła ramionami. Pizza brzmiała całkiem nieźle, zwłaszcza jeżeli to on ją stawiał.
Piątek, 20 maja, godzina 12:30
BrokenVision
„Gramy dzisiaj w kafejce?” jej sms był krótki i rzeczowy.
„Nie pracuję dzisiaj, umówiłem się z kumplami.”
„Aha. Ok.”
Z jakiegoś powodu wkurzyło go, że nie dodała niczego więcej. I… możliwe, że właśnie dlatego jej odpisał.
„Będziemy grać na PS4, może wpadniesz?”
Przez dłuższą chwilę nie było żadnej odpowiedzi.
„Mogę zabrać Dawida?” spytała, kiedy myślał, że nic już nie odpisze.
Teraz złość powoli przeistaczała się w furię. Nie miał pojęcia jakim cudem udało jej się tak bardzo wkurzyć go kilkoma, krótkimi smsami!
„Pewnie. Widzimy się o 19:00” odpowiedział, walcząc ze sobą, żeby nie rzucić telefonem.
Piątek, 20 maja, godzina 19:45
NotVerySunny
Mieszkanie Aleksa znajdowało się niedaleko kafejki. Żeby znaleźć się na jego ulicy trzeba było wspiąć się po stromych schodach. Składało się z pokoju, korytarza sporej kuchni i niewielkiej łazienki. Z początku zastanawiała się czemu tu w ogóle przyszła – wcale nie uśmiechało jej się robienie za maskotkę, ale kiedy zobaczyła, że grają w Crash’a, uznała, że właściwie to jej wszystko jedno. Gra była stosunkowo prosta, ale niezwykle wciągająca. Polegała na tym, żeby rozpędzając się samochodem stworzyć jak największy wypadek na autostradzie. Po chwili ona, Dawid, Arek i Kuba byli już najlepszymi kumplami i rozemocjonowani wpatrywali się w ekran telewizora. Weronika przestała czuć się w jakikolwiek sposób nieswojo. Była w swoim żywiole. Przestała się dobrze bawić dopiero kiedy pojawił się Oliwer. Przyniósł wszystkim piwo, a sam był już nieco wstawiony. Nie podobało jej się jak nachalnie zaczął się do niej przystawiać. Wśliznęła się pod ramię Dawida, któremu wyraźnie nie robiło to większej różnicy. Miała nadzieję, że to wystarczy, żeby Oliwer odpuścił. Sprawiał wrażenie zirytowanego, ale rzeczywiście przestał ją zaczepiać.
– Będziemy tu tak siedzieć? Chodźmy gdzieś na miasto! – zaproponował zamiast tego.
Shay cicho jęknęła. Wcale nie miała ochoty nigdzie iść, ale pozostali go poparli. Przez chwilę rozważała czy nie zwinąć się do domu, ale ostatecznie dała się namówić Arkowi i Kubie, którzy przed wyjściem wmusili w nią kolejne piwo. Weronika nie przywykła ani do imprez ani do alkoholu. No jasne, czasami coś pili, ale w jej przypadku najczęściej był to różowy Somersby, którym ciężko byłoby się upić nawet przy dobrych chęciach. Po drodze nad zatokę dostała od Arka kolejnego browara, ale teraz było jej już wszystko jedno. Po półgodzinnym spacerze weszli do jakiegoś głośnego, zatłoczonego lokalu, który znajdował się przy deptaku. Shay czuła się zagubiona i nieco oszołomiona. Co chwilę ktoś ją potrącał. Plecami oparła się o drewnianą ścianę. Koledzy zniknęli jej z oczu. Podejrzewała, że Dawid zmył się w ogóle zanim jeszcze weszli do środka. Nie czuła się tu najlepiej. Wszystkie dziewczyny wyglądały na znacznie starsze niż zapewne były w rzeczywistości. Miały wyzywające, obcisłe sukienki lub króciutkie mini. Ona sama była w przetartych dżinsach i szarej koszulce na ramiączkach. Idealny strój do grania na konsoli. Ostatnie rzeczy, jakie by na siebie włożyła, gdyby wiedziała, że idzie na dyskotekę. Właściwie, to gdyby wiedziała, że się tu znajdzie, w ogóle by nie poszła. Na parkiecie mignął jej Aleks. Tańczył z jakąś smukłą, farbowaną blondynką, która bez przerwy się śmiała. Musiała być już nieźle wstawiona. W pewnym momencie odwrócił się w stronę Weroniki. Ich spojrzenia się spotkały. Sprawiał wrażenie, jakby był zaskoczony jej widokiem. Odsunął od siebie swoją partnerkę i powiedział do niej kilka słów. Wyglądała na urażoną, ale to zignorował.
– Wszystko w porządku, Shay? – zapytał podchodząc do niej.
Przecząco pokręciła głową. Zbierało jej się na łzy. Nie – nic nie było w porządku. Chyba za dużo wypiła. Wszystko było takie… dziwne. Nie na miejscu.
– Chodź, wyjdziemy stąd – wziął ją za rękę i wyciągnął z tłumu.
Znaleźli się na dworze. Z ulgą odetchnęła świeżym powietrzem. Aleks wyglądał na zezłoszczonego, ale kiedy się odezwał, zdała sobie sprawę, że nie gniewa się na nią.
– Gdzie twój chłopak? Czemu cię zostawił?
– Mój chłopak? – spytała zaskoczona. – Masz na myśli Dawida? On nie jest moim chłopakiem i nie lubi takich miejsc jak to, więc pewnie poszedł do domu.
Odsunęła się od Aleksa i spróbowała stanąć prosto. Świat się zachwiał, a ona przewróciłaby się gdyby chłopak jej nie przytrzymał.
– Coś ty wypiła i ile? – zapytał zrezygnowany.
Wzruszyła tylko ramionami.
– Poczekaj tu – posadził ją na ławce przed klubem. – Powiem chłopakom, że wychodzimy.
Zamknęła na chwilę oczy, a kiedy je otworzyła Aleks był już z powrotem.
– Chcę do domu – wymamrotała sennie.
– Jest już druga – oznajmił – lepiej będzie jak zostaniesz u mnie.
Było jej wszystko jedno, więc znów pozwoliła wziąć się Aleksowi za rękę. Nie miała pojęcia w jaki sposób się tam dostała, ale kiedy tylko zobaczyła kanapę w jego mieszkaniu, od razu się na niej położyła i nie myśląc o niczym po prostu zasnęła.
Sobota, 21 maja, godzina 09:10
Obudziła się nieco zdezorientowana, ale już po chwili przypomniała sobie gdzie jest. Leżała na kanapie, przykryta kołdrą, a tuż obok niej spał Broken. No tak… mieszkał w kawalerce, więc gdzie indziej miał spać? Obudził się, kiedy się poruszyła. Obrzucił ją nieco sennym spojrzeniem.
– Cześć – mruknął zaspany.
– Hej – odpowiedziała automatycznie.
– Żyjesz?
– Mhm.
– Sorki Shay, gdybym wiedział co będziemy robić, to bym cię nie zapraszał – wyznał.
Weronika poczuła się dziwnie nieswojo. Jakaś taka mała i… zupełnie nieważna. Aleks podparł się na łokciu i popatrzył na nią.
– Ile ty w ogóle masz lat? Bo wiem tylko, że chodzisz do liceum.
– Siedemnaście – wcale nie chciała na niego warknąć, jakoś tak samo wyszło.
– Zazwyczaj wyglądasz na mniej – stwierdził bez złośliwości, ale i tak poczuła narastającą irytację.
Dlaczego niby miałoby obchodzić ją jego zdanie? Roześmiał się widząc jej minę.
– Wybacz, nie chciałem cię urazić, po prostu przy tobie czasem zapominam, że rozmawiam z dziewczyną. Ej, nie mam nic złego na myśli! – wyjaśnił, kiedy znów się skrzywiła. Wyciągnął rękę i rozczochrał jej włosy. Spojrzała na niego groźnie. Nie była jego młodszą siostrzyczką! Najwyraźniej nie zrobiło to na nim większego wrażenia. – Po prostu naprawdę nie rozumiem kobiet. Potrafią pokazać śliczny uśmiech, nawet kiedy są nieźle wkurzone. Tak naprawdę nigdy nie wiesz o czym myślą. Z tobą jest inaczej. Zawsze mówisz to co masz akurat na myśli.
– Dzięki… Chyba… – mruknęła, zsuwając z siebie kołdrę i wstając.
Nie miała ochoty kontynuować tej rozmowy. Ani w tym momencie żadnej innej. Skorzystała z łazienki, a kiedy przyszła jego kolej, uznała, że to świetna okazja, żeby się wymknąć.
Sobota, 21 maja, godzina 09:55
BrokenVision
Aleks wybiegł z domu wkurzony na siebie, że nie poprosił Shay, żeby zaczekała. To przez niego znalazła się w takiej sytuacji i czuł się za nią odpowiedzialny. Dziewczyna gdzieś zniknęła, ale zamierzał ją znaleźć i upewnić się, że bezpiecznie dotarła do domu. Nie miał pojęcia gdzie mieszkała i nie przyszło mu do głowy, żeby zapytać, a komórkę miała najwyraźniej rozładowaną. W pierwszej kolejności sprawdził przystanki, ale na żadnym jej nie było. Po trzydziestu minutach poddał się ostatecznie i chciał wracać do domu, ale wtedy coś go tknęło. Minął zakręt i znalazł się w pobliskim parku. Shay siedziała na ławce z podkulonymi nogami.
– Nareszcie cię znalazłem – wyrzucił z siebie podchodząc do niej – co tu robisz?
– Szukałeś mnie? – sprawiała wrażenie naprawdę zaskoczonej.
– Po tym jak wyszłaś bez słowa… Zresztą nie ważne. Wszystko z tobą ok.? Dobrze się czujesz?
– Nie musisz się mną przejmować, poradzę sobie – uśmiechnęła się nieco blado.
– Jesteś pewna, że nikt się o ciebie nie martwi w domu? – spytał powątpiewająco.
Roześmiała się na tę uwagę.
– Mój tata pewnie nawet nie zauważył, że mnie nie ma – stwierdziła. – Pracuje w domu i ciągle siedzi nad tymi swoimi projektami. Jest architektem – dodała, kiedy spojrzał na nią bez zrozumienia.
– Proszę cię Shay, niedługo muszę lecieć do pracy, pozwól mi się odprowadzić do domu – jego głos wcale nie brzmiał prosząco.
Przewróciła oczami.
– Mieszkam na Redłowie – oznajmiła – wysiadam na ostatnim przystanku. Poradzę sobie.
Aleks westchnął zrezygnowany. Czemu ona musiała być taka irytująca?
– Odczepię się jak wsiądziesz do autobusu – obiecał.
Posłusznie wstała z ławki i poszła razem z nim na przystanek. Milczeli przez całą drogę, a on nie miał pojęcia o co się obraziła.
Sobota, 21 maja, godzina 10:45
NotVerySunny
Skoro tylko to mogło spowodować, że Broken da jej spokój, posłusznie wsiadła do autobusu.
– Weronika! – usłyszała natychmiast, gdy zamknęły się za nią drzwi.
Na tyle autobusu zauważyła swoją sąsiadkę, która machała do niej podekscytowana.
- Hej, Anita – usiadła obok niej na fotelu, właściwie całkiem zadowolona z towarzystwa.
Z Anitą bawiły się przez płot od kiedy nauczyły się chodzić i chociaż nie przyjaźniły się teraz jakoś specjalnie blisko, to jednak wciąż łączyła je mocno spleciona nić sympatii.
– Aleks jest twoim pierwszym chłopakiem? – spytała prosto z mostu dziewczyna, a jej oczy aż zaświeciły się z podekscytowania.
– On nie jest moim chłopakiem! – Shay natychmiast przeszła do defensywy, a rozmowa przestała jej się podobać. – Poza tym skąd go znasz?
Anita wzruszyła ramionami.
– Umawiał się z moją znajomą. Poza tym poważnie nic was nie łączy? Wpatrywał się w ciebie bo ja wiem… jakby cię pilnował.
– Taaak… – Weronika poczuła powracającą irytację.
– Wiesz, uważaj na niego – dodała po chwili namysłu Anita, zupełnie ignorując to co mówiła wcześniej Shay. – Bardzo często zmienia dziewczyny. Prędzej czy później tobą też się znudzi. Nie daj się w to wrobić, boli jak cholera.
Weronika wzruszyła ramionami.
– Nie interesuje mnie Aleks.
Zresztą on również nie był nią zainteresowany… to wiedziała na pewno. Tylko dlaczego do cholery poczuła, że w jej oczach pojawiają się łzy?
– Wiesz, to nawet dobrze się składa – uśmiechnęła się radośnie Anita. – Może wreszcie to ktoś jemu da kosza. Chyba ma nadmiernie rozbujane ego – skrzywiła się odrobinę, a ten wyraz twarzy zupełnie do niej nie pasował. – Nigdy za nim nie przepadałam.
Weronika była naprawdę wdzięczna, kiedy autobus zatrzymał się i już nie musiała kontynuować tej niechcianej rozmowy. Nie miała zamiaru go unikać, nie miała też zamiaru zmieniać swojego zachowania. W końcu przecież nic się między nimi nie wydarzyło…
Wtorek, 24 maja, godzina 15:15
Grali przez cały weekend i szło im coraz lepiej, stawali się coraz bardziej zgrani. Z pewnością nie zamierzała tego psuć swoimi rozmyślaniami na temat Brokena i irytowaniem się na to, jak protekcjonalnie się wobec niej zachowywał. Nie chciała w ogóle o nim myśleć, tylko, że…
– Cześć, Shay – przywitał się, kiedy tylko ją zobaczył, bo znowu z jakichś niejasnych przyczyn czekał pod jej szkołą.
– Hej, co tu robisz? – spytała zrezygnowana.
Wzruszył ramionami.
– Mam dzisiaj wolny dzień, myślałem, że może w coś pogramy na playu.
– Nie masz przypadkiem kolegów? – spytała podejrzliwie.
– Mam – uśmiechnął się do niej promiennie – ale z tobą jest ciekawiej. Fajnie się wkurzasz.
Uderzyła go z całej siły, ale dało to tylko taki efekt, że się roześmiał. Palant! Pieprzony egocentryk!W ogóle nie brał pod uwagę możliwości, że może ona wcale nie chce z nim grać…
Czwartek, 26 maja, godzina 11:00
Dzień wolny od szkoły. Boże Ciało. Umierała z nudów. Maciek i Dawid byli na wycieczce za miastem, na którą ona nie pojechała. Kafejka, w której pracował Aleks była ostatnim miejsce, w którym chciałaby spędzać wolny czas, nie wpadła jednak na lepszy pomysł.
– Co powiedziałeś?! – już od drzwi usłyszała pełen złości wrzask.
Niezbyt przekonana weszła do środka. O tej porze i w taki upał oczywiście było pusto. No… prawie. Aleks opierał się o biurko, a przed nim, na środku pomieszczenia, stała dziewczyna w białym topie spod którego prześwitywał stanik w typie push up i obcisłym mini.
– Zrywasz ze mną?! – w jej głosie złość mieszała się ze zranieniem i rozpaczą. – Powiedz coś!
Chłopak sprawiał wrażenie kompletnie obojętnego. By to potwierdzić wzruszył ramionami.
– Tak naprawdę to nie – odezwał się chłodno. – Żeby z kimś zerwać, trzeba z nim najpierw chodzić.
– Przecież umawiałeś się ze mną!
– Nie tylko z tobą – wyjaśnił niemalże uprzejmie. – Sądziłem, że zdajesz sobie z tego sprawę.
Co za dupek! Dokładnie właśnie tego się po nim spodziewała.
- Cześć Shay – odezwał się kiedy ją zauważył.
Dziewczyna gwałtownie odwróciła się w stronę Weroniki, oceniając ją wzrokiem.
– A ona?! Kim ona jest?!
– Ona nie jest twoją sprawą – wycedził Aleks, zanim Shay zdążyła się w ogóle odezwać.
– Ona nie ma ochoty w tym uczestniczyć – dodała mimo wszystko i spróbowała ich wyminąć, żeby usiąść przy komputerze, ale nieznajoma chwyciła ją za przedramię.
Weronika wyrwała się jej gwałtownie, a Broken błyskawicznie znalazł się między nimi. Dziewczyna prychnęła wściekle, odwróciła się i wyszła. Dopiero wtedy Aleks odwrócił się w kierunku Shay. Uśmiechnął się z przekąsem.
– Dzisiaj postanowiłaś oszczędzić mi czasu, który spędzałem na szukaniu ciebie i sama przyszłaś?
Zupełnie zlekceważył sytuację w której go zastała.
– Nie pójdziesz za nią? – spytała oglądając się za dziewczyną, która wyszła trzaskając drzwiami.
– Czemu miałbym za nią iść? – zdziwił się Aleks. – Nie była nikim wyjątkowym.
– Nie umawiałeś się z nią?
– Niespecjalnie. Wyszliśmy kilka razy, a potem uznała, że będzie się narzucać.
Shay postanowiła, że nie będzie ciągnęła tej dyskusji. Ostatecznie to nie była jej sprawa z kim umawia się lub nie Aleks. Właściwie to nawet ucieszyła się, że trafiła na takie przedstawienie. Przynajmniej dzięki temu pozbyła się jakichkolwiek złudzeń. Teraz wiedziała już, że mogli być tylko i wyłącznie przyjaciółmi.
Sobota, 11 czerwca, godzina 14:00
BrokenVision
Aleks szukał jej wzrokiem. Wybierali się razem na G-con i mieli się spotkać już na miejscu, w Starogardzie Gdańskim. Kiedy ją wreszcie zobaczył… nie mógł uwierzyć w taką przemianę. Mała dziewczynka, która ubierała się jak chłopak, zmieniła się w boginię z jego erotycznych snów. Dosłownie. Stała się spełnieniem jego najskrytszych marzeń. Przefarbowane na rudo, rozpuszczone, sięgające pasa włosy, świetnie zrobiony makijaż, obcisłe spodnie, odsłonięty brzuch i oczywiście cała reszta związana z cosplayem Katariny. Jak on mógł być tak ślepy i nie zauważyć tego, co jego koledzy ujrzeli na pierwszy rzut oka? Wpatrywał się w nią oniemiały, ale mimo że podszedł dość blisko, ona kompletnie nie zwróciła na niego uwagi. Rozmawiała z jakimś opalonym blondynem z plakietką „media”, który pożerał ją wzrokiem i nagrywał ich rozmowę telefonem. Dodatkowo Shay… ona się z nim przekomarzała, wyraźnie f l i r t u j ą c z tym chłopakiem! Sam nie wiedział dlaczego wywołuje to w nim aż tak wielki gniew.
– Zapytaj mnie jak zdobyłam PlayStation! – rozkazała radośnie.
– Słucham? – dziennikarz przeniósł wzrok z jej piersi w kierunku twarzy, sprawiał wrażenie jakby się zagapił.
Aleks z trudem się opanował, miał ochotę przyłożyć chłopakowi, ale zdawał sobie sprawę, że to nie byłoby dobre posunięcie.
– Zapytaj mnie jak zdobyłam PlayStation! – powtórzyła zaaferowana.
– Jak zdobyłaś PlayStation? – poddał się chłopak.
– Zmusiłam tatę, żeby mi kupił – uśmiechnęła się radośnie.
Blondyn roześmiał się w odpowiedzi i wyraźnie chciał kontynuować rozmowę, ale Aleks nie zamierzał pozwolić dłużej się torturować. Zbliżył się o te kilka kroków i objął Shay ramieniem, przyciągając ją do siebie zaborczo.
– Hej, o czym rozmawiacie? – zapytał siląc się na obojętny ton.
Dziewczyna spiorunowała go wzrokiem, ale kompletnie to zignorował.
– Yyy… to już chyba będzie wszystko – oznajmił blondyn, patrząc na Aleksa nieszczęśliwym wzrokiem. – Dziękuję za wywiad – zwrócił się do Shay.
– Nie ma sprawy – zdążyła rzucić, zanim Aleks odciągnął ją na bok.
– O co ci chodzi? – warknęła, wyplątując się spod jego ramienia, kiedy blondyn zniknął im z oczu.
– Co cię łączy z tym gościem?
Westchnęła.
– Co ma mnie z nim łączyć? – nie zrozumiała. – Właśnie się poznaliśmy.
– Naprawdę? – spytał podejrzliwie, jakby się upewniając. – A z Dawidem?
Wpatrywała się w niego nie kryjąc wściekłości.
– Jesteśmy przyjaciółmi.
– Tylko przyjaciółmi?
– O co ci do cholery chodzi?! – nie wytrzymała.
– W sumie to wątpię, żebyś była jego dziewczyną, z pewnością jest jeszcze prawiczkiem.
Shay była coraz bardziej zirytowana, a Aleks zdał sobie sprawę, że przeholował. Nie miał pojęcia dlaczego w ogóle rozpoczął tę rozmowę. To tak jakby… w ogóle wyłączyło mu się w pewnym momencie myślenie.
– Jest z pewnością milszy i przystojniejszy niż ty – oznajmiła. – Pod każdym względem jest lepszy od ciebie!
– Jesteś tego pewna? – przysunął się do niej bliżej, przypierając ją do ściany korytarza.
Jego twarz znalazła się tuż przy jej twarzy, usta przy jej ustach. Shay przestała oddychać. Czuł jej napięcie. I wiedział juz. Chciała tego. Pragnęła go tak samo mocno jak on jej pragnął.
Sobota, 11 czerwca, godzina 14:20
NotVerySunny
To tak ma wyglądać jej pierwszy pocałunek? O niedoczekanie! Na pewno nie z tym dupkiem! Odwróciła głowę, tak, żeby uniemożliwić mu to co planował zrobić.
– Nie opieraj się mi, to i tak bezsensowne – mruknął tuż przy jej uchu.
Tak sądzisz? pomyślała i z premedytacją spojrzała mu w oczy, uśmiechnęła się, a potem, z calej siły, kopnęła go kolanem. Aleks jęknął. Odsunął się od niej kompletnie zaskoczony.
– N i g d y w i ę c e j t e g o n i e p r ó b u j ! – wycedziła, a potem odwróciła się i zniknęła w tłumie odwiedzających konwent ludzi.
Z trudem panowała nad spływającymi po policzkach łzami. Nie chciała płakać. Nie teraz. Nie tutaj. Liczyła, że będzie się dobrze bawić. Z Aleksem. Nie mogła przypuszczać, że ten dzień będzie wyglądał aż tak tragicznie.
Sobota, 11 czerwca, godzina 14:25
BrokenVision
Oniemiały wpatrywał się w jej znikające plecy. Jak? Dlaczego? Nie do tego był przyzwyczajony… Cholera! To była przecież Shay! J e g o Shay! Dopiero teraz uświadomił sobie, że nawalił na całej linii i to chyba… od samego początku.
Sobota, 11 czerwca, godzina 14:55
NotVerySunny
Chodziła niespokojnie w tę i z powrotem nie mogąc pozbierać myśli, a siedzący na ławce Dawid podążał za nią wzrokiem.
– Ten pieprzony dupek! Jak on w ogóle może się tak zachowywać? – nie wytrzymała, wyrzucając to z siebie w końcu.
– Shay? – zapytał niepewnie Dawid, patrząc zaskoczony na Weronikę.
– Nic, nic – westchnęła dziewczyna, siadając obok niego.
Dawid był… bezpieczny. Przyjaźnili się od początku liceum, a mimo to i tak nie potrafiła mu powiedzieć co się wydarzyło, dlaczego tak się zachowuje i o co jej właściwie chodzi.
– Chcesz wrócić do domu? – w głosie przyjaciela usłyszała wyraźny niepokój.
– Nie! – zaprotestowała stanowczo. – Przyjechaliśmy tutaj, żeby się dobrze bawić i to właśnie zamierzam zrobić.
Sobota, 11 czerwca, godzina 19:00
BrokenVision
Przymknął oczy. To było frustrujące. Dziewczyna, która się do niego przysiadła była naprawdę niczego sobie, a do tego otwarcie z nim flirtowała, a on… marzył jedynie o tym, żeby wreszcie sobie poszła i dała mu spokój. Miała za krótkie włosy, była za wysoka, nie podobał mu się jej głos. Jej skóra była zbyt opalona a nie mlecznobiała jak u… jak u Shay. Cholera! Musiał ją znaleźć i… no właśnie i co dalej? Nie wiedział. Dlatego siedział tutaj i pił kolejne piwo. Wtedy właśnie ją zobaczył. Oczywiście! Szła ze swoimi kolegami. Kiedy zobaczył jak blisko Dawida idzie, ogarnęła go złość. Gwałtownie wstał od stolika, oblewając swoją towarzyszkę zimnym piwem. Dziewczyna zachłysnęła się powietrzem. Nie zamierzał jej przepraszać, nie miał ochoty tego robić. Ignorując jej protest odwrócił się w kierunku w którym zniknęła Shay i poszedł za nią i jej kumplami. Kiedy ich znalazł, stali przy barze, ale dziewczyny nigdzie nie było.
– Gdzie ona jest?! – zwrócił się ostro do Dawida, popychając go na ladę.
– Ej, wyluzuj stary – odezwał się ten drugi, którego imienia nawet nie pamiętał.
– Może powinieneś dać jej spokój… – odpowiedział niepewnie Dawid. – To przez ciebie tak dziwnie się zachowuje?
Aleksa roznosiła wściekłość, ale Dominik był tak tyczkowaty, że aż szkoda było go bić, nie miałby nawet szans, żeby oddać. Za to ten drugi był kompletnie niezauważalny. Spróbował się uspokoić. Wiedział, że przejdzie mu, kiedy tylko ją znajdzie.
– Shay jest moją własnością – oznajmił z wyraźną groźbą w głosie. – Jeżeli któryś z was jej tknie, to się policzymy. A teraz mówcie, gdzie ona jest!
Patrzyli na niego szeroko otwartymi oczami, z wyraźnym wahaniem.
– Poszła do toalety… – uzyskał odpowiedź zanim do reszty stracił cierpliwość.
Sobota, 11 czerwca, godzina 19:20
NotVerySunny
Wyszła z łazienki i zatrzymała się zaskoczona. O przeciwległą ścianę korytarza opierał się Aleks i patrzył na nią pochmurnym wzrokiem. Przez chwilę zastanawiała się czy do niego podejść czy go zignorować, ale ostatecznie wybrała to drugie rozwiązanie. Nie chciała robić sceny przy chłopakach, więc zamiast wyjść na dwór, ruszyła przed siebie korytarzem. Tak jak się spodziewała natychmiast ruszył za nią.
– Dokąd to? – położył rękę na jej ramieniu.
– Byle dalej od ciebie – warknęła, próbując mu się wyrwać, ale tylko przytrzymał ją mocniej.
Roześmiał się cicho.
– Pójdziesz dopiero kiedy ci na to pozwolę – zamruczał, przyciągając ją do siebie.
Poczuła od niego nieprzyjemny zapach piwa. Szarpnęła się w jego objęciach.
– Aleks, do cholery! Puszczaj mnie! To nie jest zabawne!
Pociągnął ją w kierunku pustej klatki schodowej. Szarpała się, w pewnym momencie nawet go ugryzła, ale i tak nie była w stanie się mu wyrwać. Po raz pierwszy poczuła się taka… bezradna. Zmusił ją, żeby oparła się o parapet, a sam stanął tak, jakby chciał odgrodzić ją od reszty świata. Nie mogła uwierzyć, że to ten sam chłopak, który zaopiekował się nią kiedy za dużo wypiła, który pilnował, żeby nie zrobiła sobie krzywdy po drodze do domu, który przychodził po nią do szkoły, grał z nią i rozmawiał praktycznie codziennie wieczorem.
– Uspokój się – odezwał się cicho. – Przecież nic ci nie zrobię. Zawsze szukałem kogoś takiego jak ty – dodał.
Serio? Weronika podniosła na niego wzrok. Teraz miała jeszcze większą ochotę, żeby mu przyłożyć. Zanim zobaczy ją w cosplay’u Katariny traktował ją jak głupiutką, młodszą siostrę, a teraz mówi takie rzeczy! I zachowuje się w ten sposób! Może nawet jej się podobał, ale tylko z wyglądu, bo z pewnością nie z charakteru. Nie zamierzała grać w jego gry i zostać kolejną, nabierającą się na piękne słówka idiotką. To było frustrujące. Była dla niego nikim. Po prostu kolejną z wielu dziewczyn…
– Hej, dlaczego płaczesz? – spojrzał na nią nierozumiejącym wzrokiem.
Płakała? Dopiero kiedy jej to uświadomił zdała sobie sprawę, że po jej policzkach spływają łzy.
– Naprawdę cię nienawidzę! W ogóle ludzi twojego pokroju! – warknęła.
Usiadł na schodach i posadził ją sobie na kolanach. Nie protestowała. Było jej już wszystko jedno.
– Shay, nie chciałem, żebyś płakała – delikatnie odgarnął jej włosy z twarzy. – Przepraszam. Jesteś taka urocza – szepnął, kiedy podniosła na niego wzrok.
Zbliżył twarz do jej twarzy, usta do jej ust. Tym razem jednak powoli, jakby chciał zapytać o zgodę. Sama nie wiedziała kiedy jej dłoń znalazła się na jego ramieniu, a druga zaczęła się delikatnie przesuwać po jego włosach. Przytulił ją mocniej. Jego usta nareszcie dotknęły jej ust. Shay zapomniała jak się oddycha. Zamknęła oczy. To było cudowne. Nie chciała, żeby kiedykolwiek przerywał. Nie przeszkadzało jej to, że pocałunek przestał być delikatny, że stał się gorętszy, znacznie bardziej natarczywy. Jedna ręka Aleksa błądziła po jej plecach, drugą dotykał jej włosów. Nie miała pojęcia ile czasu minęło, kiedy odsunął się od niej zdyszany. Mimowolnie jęknęła w proteście. Popatrzył jej w oczy. Roześmiał się.
– Wyglądasz na rozczarowaną, że przestałem. – zamruczał
Dupek! Skurwiel! Jak on mógł jej to zrobić?! Gwałtownie zerwała się z jego kolan. Wyglądał na zaskoczonego. Chwycił ją za nadgarstek, ale puścił, kiedy paznokciami drugiej ręki drapnęła go w twarz.
– Pieprz się! – wrzasnęła, uciekając przez prowadzące na korytarz drzwi.
– Shay! – zawołał za nią, ale zignorowała go, wściekła na siebie, że tak bardzo pozwoliła mu się zranić.
Sobota, 11 czerwca, godzina 20:50
BrokenVision
Dlaczego musiał wszystko zepsuć? Po jaką cholerę w ogóle się odzywał? Nigdy jeszcze żadna dziewczyna tak bardzo nie zawróciła mu w głowie. Shay była wyjątkowa. Jedyna w swoim rodzaju. I… chciał, żeby była tylko jego. Dlatego właśnie musiał przestać ją całować, bo inaczej nie potrafiłby się powstrzymać, żeby nie posunąć się dalej. Zbyt daleko… zbyt daleko dla niej. Nie miał zamiaru jej skrzywdzić i raz w życiu planował zrobić wszystko tak jak trzeba. Tak jak powinno to wyglądać. Uznał, że lepiej będzie, jeżeli teraz odpuści i da jej chwilę. Niechętnie wstał i poszedł do szkolnej sali, w której mieli nocować. Prędzej czy później będzie musiała się w niej pojawić…
Sobota, 11 czerwca, godzina 23:00
NotVerySunny
Kiedy weszli do pomieszczenia, w środku panował półmrok. Niektórzy już spali, inni, ci wytrwalsi, na korytarzach grali w RPGi. Maciek szukał czegoś w plecaku, a Dawid opadł na karimatę, plecami opierając się o ścianę. Odsunął się gwałtownie, kiedy spróbowała przy nim usiąść.
– O co chodzi? – spytała zaskoczona.
– Nie nic, ja tylko…
– To przez Brokena – wypalił Maciek.
– Jak to?!
– Zabronił nam się do ciebie zbliżać. Chyba jest zazdrosny.
– Nie jestem jego własnością!!! – warknęła Shay, na tyle głośno, że kilka głów odwróciło się w jej kierunku.
– Przepraszam… oddam ci śpiwór – zaproponował Dawid, wyraźnie niewiedząc co zrobić z tą sytuacją.
No tak, przecież mieli razem spać, bo ona nie posiadała własnego… Zirytowana chciała powiedzieć przyjacielowi, gdzie ma zdanie Aleksa, ale wtedy właśnie winowajca wszedł do środka.
– Nie, nie trzeba – uśmiechnęła się złośliwie – Mam chyba lepszy pomysł.
Podniosła się z karimaty i stanęła naprzeciwko chłopaka.
– Chcę twój śpiwór – oznajmiła, przyglądając mu się wyczekująco.
Popatrzył na nią zaskoczony, ale ostatecznie jedynie wzruszył ramionami.
– Ok. ale zostajesz przy mnie – wskazał na przeciwległy koniec sali, tuż pod tablicą szkolną.
Nie odpowiedziała, ale podeszła do miejsca, które wskazał. Aleks rozłożył jej śpiwór i karimatę. Wsunęła się do środka i szczelnie zapięła, a on usiadł obok. Odwróciła się do niego plecami i zamknęła oczy. W pewnym momencie poczuła jak jego ręka łagodne przesuwa się po jej włosach, ale nie protestowała. Była zbyt zaskoczona faktem, że tak po prostu, bez choćby słowa protestu, jak gdyby nigdy nic, oddał jej swój śpiwór.
Niedziela, 12 czerwca, godzina 07:40
Jakimś cudem, mimo że leżała na podłodze, spało się jej wygodnie. Zdała sobie sprawę, że zbyt wygodnie jak na takie warunki. Obudziła się z głową w zagłębieniu jego ramienia. Leżał na wpół na podłodze, na wpół na karimacie, przytulając ją do siebie. Nie poruszyła się. Nie chciała go budzić, bo nie miała ochoty z nim rozmawiać. Dlaczego on musiał wszystko popsuć?! Dlaczego zaczął się w ten sposób zachowywać? Może, ale tylko może… jeżeli ona będzie się zachowywała jak gdyby nic się nie wydarzyło… to nic się między nimi nie zmieni… Gdy podniosła wzrok, przekonała się, że Aleks nie śpi. Przyglądał się jej z zainteresowaniem.
– Kiedy jesteś taka roztrzepana po spaniu, to wyglądasz naprawdę słodko – odezwał się nieco zachrypniętym, ciągle jeszcze sennym głosem.
Odsunęła się od niego, wyplątując się ze śpiwora. No tak… mogła się tego spodziewać. On nie zamierzał jej niczego w tej kwestii ani trochę ułatwiać.
Niedziela, 12 czerwca, godzina 12:00
Jako drużyna wzięli udział w konwentowym turnieju League of Legends, a wcześniej jeszcze ona i Aleks grali w Heartstone. Weronika była zadowolona. Przynajmniej to dobrze poszło. W nagrodę dostali sporo RP’ków, headsety i myszki Razera. Może i G-con był niewielkim konwentem i konkurencja nie była zbyt wymagająca, ale mimo wszystko to jakiś początek. Co prawda w poniedziałek nie zamierzała iść do szkoły – ostatecznie były prawie wakacje, ale uznała, że najwyższy czas zmyć się do domu. Miała nadzieję, że uniknie rozmowy sam na sam z Brokenem, ale on podszedł do niej od razu kiedy skończyli grać i zbierali się do wyjścia.
– Shay, wpadniesz dzisiaj do mnie? Zamówię nam jakąś pizzę i obejrzymy LCSy.
– Nie idę – oznajmiła twardo, odwracając się do niego plecami.
– Dlaczego? – sprawiał wrażenie zaskoczonego.
– Nie mam aż tyle wolnego czasu, żeby marnować go na ciebie – warknęła.
Odwrócił ją ku sobie i spojrzał na nią badawczo.
– Co się stało, że jesteś w takim złym humorze?
No nie! Naprawdę o to pytał?!
– Jeśli masz nadmiar czasu to zaproś do siebie jakąś inną dziewczynę, a mnie zostaw w spokoju!
Wyszła na korytarz, ale ją dogonił. Wyglądał na autentycznie zaniepokojonego.
– Shay, co się stało? Proszę, porozmawiaj ze mną.
– Po prostu się do mnie nie zbliżaj, ok?
– Jesteś o kogoś zazdrosna? – spytał nieco skonsternowany. – Bo jeżeli tak, to kompletnie nie masz powodu.
W końcu się zatrzymała. Powoli zaczynała wątpić w jego inteligencję… lub poczytalność.
– Nie mam złego humoru, to na ciebie jestem wkurzona – wyjaśniła szorstko. – Po pierwsze Dawid mnie unika i zgadnij czyja to wina?
Aleks skrzywił się nieznacznie.
– Wybacz, nie miałem nic złego na myśli. Byłem trochę pijany i jakoś tak samo wyszło… Przeproszę go jeżeli tylko o to ci chodzi.
Odepchnęła go od siebie, kiedy chciał ją przytulić. Cudownie! Czy znowu musieli odstawiać jakąś cholerną scenę w tłumie ludzi?!
– Nie, nie tylko o to! Nie umawiamy się ze sobą! Nie masz prawda mnie dotykać!
Spojrzał na nią bez zrozumienia, ale już po chwili był znowu sobą, czyli zarozumiałym palantem.
– Doskonale – uśmiechnął się aroganckim uśmiechem – w takim razie od dzisiaj będziesz moją dziewczyną – oznajmił.
Shay warknęła.
– Nie to miałam na myśli idioto!
– Więc co?
– Może po prostu nic do ciebie nie czuję? – spróbowała bez specjalnej nadziei na to, że go tym zniechęci.
Roześmiał się. Był naprawdę rozbawiony. No świetnie! Arogancki dupek! Egoistyczny palant! Przyciągnął ją do siebie i pocałował, tak, że zabrakło jej tchu. Miała ochotę zostać w jego ramionach, pragnęła…Odsunął się odrobinę.
– Widzisz? Okłamywanie mnie nie ma sensu…
Dłonie Shay same zacisnęły się w pięści. Co takiego zrobiła, że ją to spotyka?!
– Nie jestem twoją zabawką! Nie możesz oznajmić światu, że jestem twoją dziewczyną i już. To tak nie działa.
– Więc co mam zrobić? Czego ode mnie oczekujesz?
Ku swojemu własnemu zdumieniu w głosie Aleksa nie usłyszała nawet cienia wcześniejszego rozbawienia.
– Wiesz, gdybyś traktował to poważnie, to chyba trochę bardziej byś się postarał?
Aleks przyjrzał się jej jakby coś rozważając. Potem odsunął się od niej, a ona nie spodziewała się, że poczuje z tego powodu taki zawód.
– Ok. Shay, masz rację, przepraszam. Do zobaczenia później.
On?! Przepraszał?! Co to do cholery miało być? Stała zdezorientowana, patrząc jak odchodzi i zastanawiając się czy kiedykolwiek ogarnęło ją większe uczucie zawodu.
Niedziela, 12 czerwca, godzina 19:00
BrokenVision
Siedzieli w klubie przy plaży, ale Aleks w tym momencie myślami błądził zupełnie gdzie indziej. Skoro czuła to samo co on – a wiedział, że tak było – to dlaczego na wszystkie możliwe sposoby starała się go odepchnąć? Miał dwadzieścia jeden lat i nigdy nie przyszłoby mu na myśl, że tak bardzo zawróci mu w głowie siedemnastolatka. Do tego uparta i irytująca!
– Co z tobą dzisiaj nie tak? – zirytował się Kuba. – Ania wychodzi z siebie, żebyś zwrócił na nią uwagę, a wygląda na to, że ciebie dzisiaj tu w ogóle nie ma. Jeżeli ty jej nie chcesz, to może ja spróbuję?
Aleks wzruszył ramionami.
– Rób co chcesz. Nie obchodzi mnie Ania.
– No, no! To o nią chodzi? O tę małą co z nami grała? – zaciekawił się nieco rozbawiony Arek. – Naprawdę ci na niej zależy?
Broken spiorunował go wzrokiem. Od razu wiedział kogo miał na myśli i zdał sobie sprawę, że nie zastanawiał się nad tym pytaniem. Shay… po prostu była. Od razu poczuł nieprzyjemny chłód, kiedy tylko wyobraził sobie, że mogłaby zniknąć z jego życia i poznał odpowiedź. To nie była chwilowa zachcianka. Nie chodziło o zmianę w jej wyglądzie z poprzedniego dnia. Po raz pierwszy w życiu naprawdę mu zależało.
Niedziela, 12 czerwca, godzina 19:20
NotVerySunny
Nie chciała iść, bo podejrzewała, że on tam będzie, ale ostatecznie uległa. Anita posiadała moc przekonywania i nie zamierzała odpuścić. Dodatkowo przez całą drogę nie przestawała jej dręczyć.
– Nie przejmuj się nim, to dupek. Bez sensu żebyś się jeszcze ty za nim uganiała, podbudowując jego ego.
– Nie o to chodzi – westchnęła Shay. Anita kompletnie na opak zrozumiała całą sytuację. – To nie ja się za nim uganiam tylko on za mną – mruknęła.
Przyjaciółka spojrzała na nią szeroko otwartymi oczami.
– Więc w czym problem? – zapytała nie rozumiejąc.
– Jakoś dziwnie się do mnie klei od kiedy zobaczył mnie w stroju bohaterki z gry – wyjaśniła. – Wcześniej w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Okropnie mnie to irytuje. Jak gdyby nigdy nic oznajmił mi, że będę jego dziewczyną, a potem sobie poszedł.
– Och! – westchnęła Anita. – Moim zdaniem naprawdę nie powinnaś się nim przejmować.
Shay westchnęła. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że go naprawdę lubiła i była okropnie wkurzona, że z nią w ten sposób pogrywał. Zwłaszcza, że gdyby nie ta sytuacja to naprawdę mogliby być przyjaciółmi. Chciała się z nim przyjaźnić, ale teraz była na niego po prostu wściekła.
– Napijemy się czegoś? – zaproponowała Anita, kiedy dotarły na plażę.
– Chciałabym, ale nie mam przy sobie żadnej kasy – mruknęła niezadowolona.
Anita uśmiechnęła się przebiegle.
– Więc spróbuj wymyślić sposób na dostanie tego czego chcesz za friko – wymownie spojrzała na Aleksa, który siedział przy jednym ze stolików na tarasie klubu z Kubą i Arkiem, których poznała trzy tygodnie wcześniej.
– Myślisz? – Shay przechyliła głowę na bok, jakby była ptakiem.
To w sumie nie był najgorszy pomysł, ostatecznie i tak chciała z nim porozmawiać.
– Warto spróbować, nie uważasz? Skoro tak wyraźnie na ciebie leci…
Weronika zaczęła się zastanawiać czy to jakiś test i czy przeznaczony jest dla niej czy dla Aleksa? Zresztą nie ważne… Anita miała rację. Aleks był dupkiem, więc czemu miałaby nie wykorzystać sytuacji? Przyjaciółka zniknęła w drzwiach klubu, a ona ruszyła przed siebie, żeby się do nich dosiąść. Nie zdążyła do niego podejść, kiedy na kolana Aleksa wpakowała się jakaś dziewczyna. Zatrzymała się w miejscu. Nie rozumiała dlaczego tak bardzo ją to zabolało. Przecież tego właśnie się po nim spodziewała. Wiedziała, że tak będzie… Tylko czemu z trudem hamowała łzy? Odwróciła się i uciekła. Miała nadzieję, że przynajmniej nikt jej nie zauważył… Nic z tego. Dogonił ją, kiedy schodziła z plaży.
– Shay, zaczekaj, nie możesz się na mnie gniewać o…
Cudownie! Więc wiedział, że zobaczyła tamtą dziewczynę? Czuła się… upokorzona.
– Nie chcę tego słuchać! Po prostu daj mi spokój, ok.?
Ani na chwilę nie zwolniła kroku. Przez dłuższą chwilę szedł obok niej w ponurym milczeniu. Wyjęła telefon, żeby napisać Anicie gdzie jest. Nie chciała z nim być sam na sam. Na messengerze czekała na nią wiadomość, z dołączonym filmikiem.
„Nie miałam racji, może jednak coś się u niego zmieniło. Zaczęła się do niego kleić jakaś laska, wpakowała mu się na kolana, a on ją zrzucił i sobie poszedł. Jestem pod wrażeniem. Nie wiem czy to widziałaś… Chciałam zrobić zdjęcie, żeby ci pokazać, że nie warto sobie nim głowy zawracać, a wyszedł mi dość zabawny filmik.”
Weronika przełknęła łzy. Rzeczywiście zrzucił ją z kolan i to natychmiast, kiedy tylko usiadła. Na dodatek zrobił to wyraźnie, zanim jeszcze miał szansę zobaczyć, że ona tam przyszła… Mimo wszystko nie mogła uwierzyć, że to się naprawdę wydarzyło…
– Jak długo jeszcze zamierzasz być na mnie obrażona? – spytał przerywając ciszę.
Podniosła na niego wzrok. Wzięła go za rękę.
– Chcę poznać twoich przyjaciół – odezwała się cicho.
Może wtedy pozbyłaby się tego typu wątpliwości… Może wtedy mogłaby dać temu szansę… cokolwiek by to nie było… Uśmiechnął się do niej łagodnie. Tym razem bez cienia arogancji, a Shay zdała sobie sprawę, że z takim wyrazem twarzy jest wręcz boleśnie przystojny.
– Arka i Kubę już znasz – stwierdził. – Oliwera też. Właściwie to nie za bardzo mam innych znajomych, z którymi bym się trzymał.
– A koleżanki? – spytała podejrzliwie.
Roześmiał się ciepło.
– Nie trzymam się z dziewczynami, ty byłaś pierwszą, z którą się zaprzyjaźniłem.
Spojrzała na niego niedowierzająco.
– Jeśli chcesz, możemy tam wrócić – dodał. – Zresztą sama się przekonasz, że mówię prawdę.
Nie była pewna czy jest na to gotowa. Nie miała pewności czy rzeczywiście chce dać mu szansę. Podobało jej się jednak, że wreszcie zrozumiał, przynajmniej częściowo, że to do niej należała ta decyzja.
Poniedziałek, 13 czerwca, godzina 10:00
Rozległ się dzwonek do drzwi.
– Weronika, do ciebie – usłyszała po chwili wołanie ojca.
Dziewczyna zbiegła po schodach. Nie miała pojęcia kto mógłby odwiedzać ją w poniedziałkowy poranek. Może Dawid? Bo Maciek zazwyczaj spał przynajmniej do południa. Poza tym… powinni być teraz w szkole. Zamurowało ją, kiedy w korytarzu zobaczyła Aleksa.
– Co tutaj robisz?
– O, jak miło się ze mną witasz – na jego twarzy jak zwykle gościł leniwy, pewny siebie uśmiech.
– Skąd w ogóle masz mój adres?!
Wzruszył ramionami.
– Twoi koledzy chyba się mnie trochę boją.
Miała ochotę warczeć, ale postanowiła, że nie da mu tej satysfakcji.
– Czego chcesz?
Spojrzał na nią z wyższością. Szczerość i ciepło, które pojawiły się poprzedniego wieczora zniknęły bezpowrotnie.
– Myślałem, że to oczywiste. Idziemy na randkę.
Oplótł ją ramieniem, przyciągając do siebie. Wyrwała mu się, odpychając go stanowczo.
– Hej, nie musisz od razu być taka chętna i się na mnie rzucać! – zażartował.
– Wynocha z mojego domu!!!
– Shay… – spojrzał na nią tak jakoś dziwnie, miękko. – Kazałaś mi się postarać, więc się staram. Czemu nie chcesz dać mi szansy?
Obrzuciła go zirytowanym spojrzeniem. On tak na poważnie?! Czuła, że zaczyna mięknąć. Wziął ją za rękę.
– No chodź, pomyślisz później – jego słowa brzmiały niemalże jak prośba.
Weronika pozwoliła się wyciągnąć z domu, po drodze jedynie wkładając na stopy w samych skarpetkach, trampki. Miała na sobie podarte, dżinsowe szorty, sportowy stanik i krótką, błękitną koszulkę z napisem „basement sale”. W dalszym ciągu rude włosy związała w niechlujny sposób, tak, że wystawało z nich pełno kosmyków. To był strój, w którym chodziła tylko i wyłącznie po domu, ale ku jej bezbrzeżnemu zdumieniu Aleks nie kazał jej wrócić i się przebrać. Naprawdę miał zamiar pokazywać się gdziekolwiek z dziewczyną, która była w taki sposób ubrana?! Może liczył, że to ona zaprotestuje i pobiegnie się przebrać? Jego niedoczekanie!
– Dokąd idziemy?
– Jedziemy – oznajmił. – To niespodzianka. Trzymaj – podał jej bluzę, którą wcześniej miał zawiązaną w pasie. – Przyda ci się.
Niby do czego?! Był czerwiec. Panował straszliwy upał. Kiedy jednak odeszli kawałek od jej domu, Aleks podszedł do zaparkowanego przy krawężniku motocykla. Shay wpatrywała się w maszynę z niedowierzaniem. Czemu chłopak, którego tak bardzo nie cierpiała musiał mieć motocykl!? Posłusznie założyła bluzę i kask, który jej podał, a potem usiadła za Brokenem. Postawił ją pod ścianą, bo czego jak czego, ale przejażdżki na motorze zwyczajnie nie potrafiła odmówić.
Poniedziałek, 13 czerwca, godzina 11:00
BrokenVision
Był zadowolony, że wreszcie mógł odebrać swój motor, który zepsuł się niemalże na początku sezonu. Shay wyraźnie cieszyła się z przejażdżki. Tego dnia zamierzał ją jeszcze niejednokrotnie zaskoczyć.
– Wesołe miasteczko?!
Uśmiechnął się widząc jej minę. Była jednocześnie zdumiona i… podekscytowana.
– Myślałem, że będzie zabawnie.
– Zawsze zapraszasz dziewczyny na randki w takie miejsca? – spytała podejrzliwie.
Poczuł się nieco zmieszany. Musiał jej w jakiś sposób wybić z głowy te „inne dziewczyny”. Nie miał pojęcia jak sprawić, żeby zrozumiała, że tylko ona jest ważna. Poza tym…
– Nie. Pierwszy raz mi się to zdarza. Nigdy dotąd nie musiałem się starać – dodał po chwili namysłu.
– Dupek!
– Właściwie, ciężko mi traktować cię jak dziewczynę – już w momencie kiedy wypowiadał te słowa zdał sobie sprawę, że był to poważny błąd.
– Co masz na myśli? – spytała rozdrażniona.
Przecież nie miał nic złego na myśli! Nie o to mu chodziło…
– Jesteś taka… inna.
– Może to jednak nie był wcale dobry pomysł – mruknęła, a jej głos brzmiał na bardzo zawiedziony.
Aleks przeklął się w duchu. Kiedy nie zdawał sobie jeszcze sprawy, że coś do niej czuje wszystko wydawało się znacznie prostsze!
– Chcę mieć z tobą dzieci – oznajmił z pełną powagą.
– Że co?!
Po wyrazie jej twarzy uznał, że udało mu się odwrócić jej uwagę – to na pewno. Obdarzył ją radosnym uśmiechem.
– Poza tym kupiłem już bilety upoważniające do jeżdżenia na czym chcesz i ile chcesz – oznajmił.
Weronika spojrzała na niego nie potrafiąc ukryć ekscytacji. Sprawiała wrażenie jakby już zupełnie zapomniała, że przed chwilą się na niego gniewała. To również w niej uwielbiał.
– Mówisz poważnie?
– No, ale skoro nie chcesz iść, to chyba są bezużyteczne… – patrzył na nią nieco rozbawiony.
– Chcę! – warknęła na niego.
Dopiero teraz głośno się roześmiał.
– Wiedziałem, że mogę na ciebie liczyć.
Poniedziałek, 13 czerwca, godzina 19:00
NotVerySunny
Aleks nie kłamał. Korzystali praktycznie ze wszystkiego. Do tego na strzelnicy wygrał dla niej maskotkę Gnara. Weronika ze wszystkich sił starała się nie pokazać po sobie jak dobrze się bawi w jego towarzystwie. I właśnie tu leżał problem. Nie potrafiła niczego do niego nie czuć. Była na niego albo bezgranicznie wściekła, albo pragnęła, żeby wziął ją w ramiona i nie przestawał całować. Albo jedno i drugie naraz.
– O nie, Shay, ty nie pijesz, pamiętasz co się stało ostatnio? – wyciągnął jej z ręki kartę drinków.
– Wylądowałam z tobą w łóżku? – zapytała przebiegle.
– Hmm… w sumie zmieniłem zdanie. – oddał jej kartę. – Co ci kupić?
Właściwie to lubiła kiedy się przekomarzali. Droczenie się z nim sprawiało jej dziką radość. Sprawiał jej też przyjemność fakt, że teraz siedzieli przy plaży nad zatoką w Gdyni, a Aleks traktował ją jakby była centrum wszechświata i tego dnia kompletnie na nic innego nie zwracał uwagi.
Środa, 15 czerwca, godzina 17:00
Ponieważ Dawid zaczął unikać spotkań z nią, żeby nie narażać się Aleksowi, Shay potwornie się nudziła. Zwłaszcza, że ojciec wygonił ją na dwór, podobno dla jej własnego dobra… żeby nie siedziała tyle przed komputerem… Hipokryta! Ku jej uldze, rozłożona na leżaku, za płotem wylegiwała się Anita. Zamachała do niej, kiedy tylko zobaczyła Weronikę, każąc jej natychmiast przychodzić. I oczywiście pierwsze pytanie jakie zadała dotyczyło tego jak układa się między nią, a Aleksem. Tylko, że… to co się wydarzyło widziała w zupełnie innym świetle.
– Naprawdę dałaś się na to złapać? Udawanie romantycznego i cała ta otoczka jest po to, żeby zaciągnąć cię do łóżka.
– Udawanie? – nie mogła się powstrzymać.
– A myślałaś, że on tak na serio? Jesteś naprawdę naiwna.
Nie sądziła, żeby Broken udawał… Nie było wieczora, kiedy by razem nie grali. Momentami bywał naprawdę uroczy i wyraźnie widziała jak bardzo się stara. Randka w wesołym miasteczku… to wszystko… czy to rzeczywiście nie miało dla Aleksa żadnego znaczenia?
Piątek, 17 czerwca, godzina 19:30
BrokenVision
– I znowu to „nie” i „nie” – roześmiał się Aleks, kiedy się od niego odsunęła.
Spojrzała na niego tymi swoimi poirytowanymi oczami sarenki.
– Mówiłam poważnie, nie mam ochoty tu dzisiaj siedzieć.
– Więc co proponujesz? – westchnął zrezygnowany.
– Chodźmy do ciebie – poprosiła.
Popatrzył na nią podejrzliwie. Był właściwie pewien, że Shay będzie chciała wracać do domu, tylko, że… do swojego.
– Co tylko zechcesz – poddał się ostatecznie.
Nie spodziewał się również tego, co Weronika chciała robić u niego w mieszkaniu. Uwielbiał na nią patrzeć, uwielbiał ją całować, uwielbiał jej dotykać, ale jak do tej pory to zawsze on wychodził z taką inicjatywą… a teraz… nawet się nie obejrzał, kiedy pozbyła się jego t-shirta. Całowała go z taką pasją, jakby od tego zależało jej życie. Cholernie jej pragnął i powstrzymywanie się wiązało się z ogromnym wysiłkiem, ale podświadomie wyczuwał, że coś kryje się za zachowaniem Shay. Spojrzał na nią zszokowany, kiedy dziewczyna zdjęła z siebie koszulkę i odrzuciła ją na krzesło. Miała na sobie śliczny, kolorowy, czarny stanik. Nie spodziewał się tego. Coraz trudniej było mu nad sobą zapanować. Tylko, że…
– Dokąd się tak spieszysz? – spytał z lekkim uśmiechem.
– Miejmy to już za sobą – poprosiła cicho Weronika, przytulając się do jego opalonego torsu.
Poczuł w gardle coś nieprzyjemnego, co rosło do niekomfortowych rozmiarów. Znał ją już na tyle dobrze, żeby wyczuć, że coś jest nie tak.
- Shay? Co się stało?
Jej twarz była nieco blada, ale spojrzała na niego twardo.
– Chce się z tobą kochać – wyjaśniła wprost. – Tego właśnie chciałeś, prawda? Znaleźć się ze mną w łóżku? Więc załatwmy to, a potem będziemy mogli o wszystkim zapomnieć.
Jęknął cicho, skonsternowany. Jej tok rozumowania był niesamowicie wręcz absurdalny. Musiał też przyznać, że zabolało go to co mówiła.
– Shay… to nie tak – opadł na kanapę, sadzając ją obok.
Dziewczyna podkuliła pod siebie nogi i oplotła je ramionami. Patrzyła na niego bezradnie. Miał ochotę ją przytulić i… nigdy więcej już nie wypuścić z ramion.
– Nie wiem co sobie ubzdurałaś, ale to nie tak jak myślisz. Nie będę cię okłamywał, owszem, jestem na ciebie koszmarnie napalony, ale to nie o to w tym chodzi. Chcę spędzać z tobą każdą, wolną chwilę. Chcę, żebyś po prostu była przy mnie – wyrzucił z siebie.
– Dopóki ci się nie znudzę? – spytała cicho. – Albo nie spotkasz jakiejś dziewczyny, która bardziej ci się spodoba?
Miał ochotę nią potrząsnąć. Nie wiedział czy to co mówiła wynikało z faktu, że była tak cholernie niepewna siebie czy też kompletnie nie miała pojęcia co on czuje do niej…
– Shay, kocham cię i nie chcę nikogo innego.
Kiedy skończył mówić cisza w pokoju nagle stała się gęsta, sprawiała wrażenie wręcz namacalnej. Weronika wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami, a on sam, dopiero po chwili, uświadomił sobie, co do niej powiedział.
Sobota, 17 czerwca, godzina 14:00
NotVerySunny
Spędziła noc z Aleksem, ale nie tak jak to sobie zaplanowała. Spała wtulona w jego ramiona. Myślała, że jeśli się z nim prześpi, to problem sam się rozwiąże w jedną lub drugą stronę – albo Anita będzie miała rację i chłopak ją oleje, albo naprawdę zaczną być parą. Nie oczekiwała jednak od niego żadnych wyznań, a on… on kompletnie ją zaskoczył. Weronika bała się własnych uczuć. Była… zagubiona. Bała się tego, że on ją zrani. Przez chwilę cieszyła się, że przynajmniej Dawid się przemógł i miała z kim porozmawiać na zupełnie inne tematy, ale szybko okazało się, że nawet przy nim temat szybko zbacza na tory Aleksa.
– Wybacz, że podałem twój adres Brokenowi. Czuję się jak ostatni tchórz.
– Nie szkodzi – uśmiechnęła się do niego delikatnie – nic się nie stało.
… a nawet jeśli szkodziło to i tak nie chciała go ponownie stracić. Zdecydowanie potrzebowała przyjaciela… nie tylko do grania w gry on-line.
Sobota, 17 czerwca, godzina 17:00
Właściwie to nie było jej w tym momencie nawet przykro. Mdliło ją i była naprawdę porządnie wkurzona. Jak on mógł?! Jak on mógł jej to zrobić po tym jak powiedział, że ją kocha?! Dlaczego w ogóle to mówił?! Czy nie obchodziło go jak to boli? Nie… pewnie nie obchodziło… a ona… ona była kolejną zabawką – rzeczą, którą można zastąpić. Rozważała czy do niego nie zadzwonić, ale ostatecznie zdecydowała się na napisanie sms’a. Kiedy klikała „wyślij” nie była już wściekła. Teraz była koszmarnie przerażona.
Sobota, 17 czerwca, godzina 17:05
BrokenVision
Usłyszał dźwięk smsa i podniósł komórkę.
„Kim jest ta suka?!”
… w pierwszej chwili nie mógł uwierzyć, że sms o takiej treści przyszedł od… Shay.
„Niby kto?” odpisał prawie natychmiast.
„Anita widziała cię z jakąś laską w centrum handlowym, nie udawaj dupku jeden!”
Uśmiechnął się do siebie. To mu się spodobało. Teraz przynajmniej nie będzie mogła wyprzeć się faktu, że jest o niego zwyczajnie zazdrosna.
„LoL… Nie wiedziałem, że jesteście najlepszymi przyjaciółkami? Uspokój się, z siostrą na zakupach byłem.”
„Tak, jasne…”
Aleks westchnął jednocześnie sfrustrowany i zadowolony, że musi się tłumaczyć.
„Z reguły nie targam papieru toaletowego na randce.”
Liczył na szybką odpowiedź, dalszą kłótnię, przeprosiny, cokolwiek. Ona jednak nie odpowiadała.
„Shay, jesteś tam? Naprawdę uroczo się złościsz i podoba mi się, kiedy jesteś o mnie zazdrosna.„
Był pewien, że to wystarczy, ale ona dalej milczała.
„Shay?”
Czyżby mu nie uwierzyła?
„Chcesz poznać moją siostrę? Mogę podjechać po ciebie o 19:00?”
Nic lepszego nie przyszło mu do głowy, ale odetchnął z ulgą, kiedy to wystarczyło.
„Tak.”
„Przepraszam.” dodała po kilku, ciągnących się w nieskończoność, minutach.
Sobota, 17 czerwca, godzina 18:55
NotVerySunny
Ani trochę nie podobało jej się, że zrobiła z siebie zazdrosną idiotkę. Przerażało ją to jak bardzo jej samopoczucie stało się uzależnione od Aleksa, a jednocześnie, każdym skrawkiem swojego ciała, czuła wszechogarniającą ulgę.
– Nie wiedziałam, że masz siostrę – stwierdziła, kiedy się pojawił.
Wzruszył ramionami.
– Nika mieszka razem z rodzicami w UK – wyjaśnił. – Przyjechała na kilka dni, a potem mamy razem wrócić i ja mam spędzić dwa tygodnie tam.
Wszystko świetnie, tylko czemu nie miała o tym pojęcia? Dopiero teraz zdała sobie sprawę jak niewiele o nim wie. On nie mówił, a ona nie pytała. Aleksa miało nie być przez dwa tygodnie? Shay nie była przekonana czy aż tyle bez niego wytrzyma. Nie chciała, żeby gdziekolwiek wyjeżdzał… Nawet mimo tego, że tak okropnie ją wkurzał…
– To moja dziewczyna, Weronika – przedstawił ją bez zająknięcia, kiedy tylko weszli do mieszkania.
Do tej pory nawet nie miała pojęcia, że on wie jak jej naprawdę na imię, dlatego zupełnie ją zaskoczył… a także tym, że nazwał ją przy siostrze swoją dziewczyną.
– Jestem Dominika, miło mi cię poznać – uśmiechnęła się przyjaźnie.
Nika sprawiała wrażenie niezwykle sympatycznej osoby, była otwarta i pogodna, a do tego bardzo ładna. Shay nie dziwiła się, że Anita uznała ją za zagrożenie. Pewnie gdyby to ona ją zobaczyła, pomyślałaby to samo. Chociaż… może nie. Nikę i Aleksa łączyło dość wyraźne podobieństwo. Ten sam kształt nosa, niebieskie oczy, jasne włosy. Chociaż siostra nie dorównywała Brokenowi wzrostem to i tak była znacznie wyższa od Shay. Przez cały wieczór wpatrywała się w Weronikę jak w ósmy cud świata… zupełnie niedowierzająco, ale ogólnie czas spędzili bardzo miło. Przynajmniej zdaniem Shay.
– Czemu ona tak się we mnie dziwnie wpatrywała? – spytała nieco skonsternowana, kiedy Aleks odprowadzał ją do domu.
Roześmiał się naprawdę rozbawiony.
– To drażliwa sprawa – oznajmił, kiedy spiorunowała go wzrokiem. – Po prostu nigdy nie przedstawiałem rodzinie żadnej dziewczyny i już chyba zaczynali myśleć, że jestem gejem lub coś w tym stylu.
– A teraz ja cię do tego poniekąd zmusiłam? – zapytała.
– Nie, to nie tak – westchnął obejmując ją ramieniem i przyciągając do siebie. – Po prostu nie było im kogo przedstawiać. Nigdy nie miałem dziewczyny, nie tak na serio.
– Aha – mruknęła lakonicznie.
Skrzywił się nieznacznie.
– Przecież sama widziałaś. Nie lubię… zobowiązań.
Znów poczuła to nieprzyjemne ukłucie w środku. Więc co to niby do cholery było?! Nie chciała, żeby się z nią bawił… ale tym razem nie pozwolił jej nic powiedzieć, bo pochylił się nad nią i po prostu ją pocałował. Na tyle stanowczo i namiętnie, że wszystkie tego typu myśli wyleciały jej z głowy.
Piątek, 23 czerwca, godzina 19:30
BrokenVision
Nie chciał w tym momencie wyjeżdżać, ale podjął decyzję w ostatniej chwili i Nika była teraz na niego nieźle wkurzona… albo przynajmniej udawała wkurzenie, bo w sumie nie potrafiła ukryć jak bardzo spodobał jej się pomysł, że on ma dziewczynę. Przez cały tydzień zadręczała go o spotkania z Shay. Weronice również nic nie powiedział, ale liczył na to, że się ucieszy. Dlatego właśnie prosto z lotnika w Gdańsku, po odprowadzeniu Niki na samolot, podjechał pod jej dom. W ogrodzie Anity trwało coś na kształt imprezy – mieli grilla i piwo. Za płotem mignęły mu przelotnie rude włosy, więc podszedł w tamtym kierunku, bo właśnie tam spodziewał się zastać Weronikę. Kiedy ich zobaczył to było jak kubeł zimnej wody. Po jaką cholerę w ogóle zostawał?! Shay, j e g o Shay, trzymała za rękę obcego chłopaka. Pochylał się nad nią, a ona się śmiała. Wmurowało go w ziemię i nie potrafił się zdecydować w którą stronę powinien się ruszyć. To on był tym złym, nie ona.. to po nim można by było się tego spodziewać, nie po niej… Tylko, że on… on sam… widział już w swoim życiu tylko i wyłącznie Shay. Nikt inny i nic innego w ogóle go nie obchodziło. Zakochał się w niej i to był… najwyraźniej… jego największy błąd.
Piątek, 23 czerwca, godzina 19:35
NotVerySunny
W jej brzuchu zatańczyło stado wściekłych motyli. Aleks! Co on tu robił? On jednak, zamiast do niej podejść, odwrócił się i odszedł szybkim krokiem w przeciwnym kierunku. Nie rozumiała czemu uciekał, ale decyzją chwili pobiegła za nim. Zatrzymał się dopiero na łące, tuż obok placu zabaw na którym tak często we dwoje spędzali czas.
– Posłuchaj – odezwał się kiedy go dogoniła – rozumiem. Jestem kretynem i wszystko schrzaniłem już na samym początku, a teraz nie mam u ciebie szans.
– O czym ty mówisz? – spojrzała na niego zmieszana.
Była przekonana, że wszystko już sobie wyjaśnili…
– Shay, proszę, po prostu mnie nie torturuj ok?
Chciała go dotknąć, ale przytrzymał jej rękę.
– Mamy dobrą drużynę i nie chcę z niej rezygnować. Po prostu nie przychodź z innym chłopakiem kiedy mamy się wspólnie spotkać. Kocham cię i to cholernie boli.
– Aleks ty tak na poważnie? – niemalże zaparło jej dech.
Chyba po raz pierwszy był tak zmieszany, że w ogóle na nią nie patrzył.
– Zakochałbym się w tobie nawet gdybym przenigdy nie zobaczył cię inaczej ubranej niż w tej przeklętej bluzie z kapturem – wyznał – jesteś spełnieniem moich marzeń.
Weronika otworzyła usta i… Po raz pierwszy nie wiedziała co powiedzieć. Dopiero teraz dotarło do niej co Broken mógł zobaczyć.
– Aleks… To nie jest mój chłopak.
– Nie? Trzymaliście się za ręce.
Uśmiechnęła się do niego zażenowana.
– Mateusz jest moim kuzynem, bawiliśmy się razem jeszcze w pieluchach. Dawno się nie widzieliśmy.
– Mówisz poważnie? – Aleks odwrócił się do niej, a ulga na jego twarzy była aż nazbyt wyraźnie widoczna – w takim razie zrobiłem z siebie kompletnego kretyna? – spytał z nadzieją.
– Tak – przyznała z uśmiechem. – Chyba wychodzi na to, że obydwoje jesteśmy niemożliwi. Naprawdę chcę być twoją dziewczyną – dodała, kiedy ją do siebie przytulił. – Nie wyobrażam już sobie, że mogłoby być inaczej.
– To dobrze, bo chcę cię mieć tylko dla siebie – oznajmił zaborczo ukrywając ją w swoich ramionach.
Shay uwielbiała się z nim całować, ale to co stało się teraz… to było niesamowite. Cudowne! Wyczuwała ulgę Aleksa i coś jeszcze… coś znacznie głębszego. Przerwali pocałunek, dopiero kiedy zabrakło im tchu.
– Co tu w ogóle robisz? – spytała zaintrygowana.
– Nie pojechałem – uśmiechnął się do niej ciepło. – Nie chciałem cię zostawiać. Pomyślałem sobie, że może w sierpniu wybierzesz się razem ze mną…
Czy on właśnie zaprosił ją na wycieczkę do Anglii? Miałaby poznać jego rodziców? To było lekko przerażające, ale już jej nie przytłaczało. Shay uśmiechnęła się promiennie. Właściwie, to uwielbiała wyzwania i… zdała sobie sprawę, że jest po uszy zakochana w Aleksie. Dopiero teraz nabrała przekonania, że on traktuje ją całkiem poważnie i, że… idealnie do siebie pasują.