Ponad wszystko to historia która mnie całkowicie nie urzekła, ale miło spędziłam z nią czas. Byłam bardzo ciekawa ekranizacji, o której już przed premierą było dość głośno, a zwiastun niemal obiecywał dobry, lekki film. Jednak najpierw chciałabym przypomnieć lub przybliżyć wam fabułę.
Maddie jest ciężko chora. Nie może wyjść na dwór, bawić się na świeżym powietrzu czy spotykać z rówieśnikami w centrum handlowym. A wszystko przez wrodzony niedobór odporności, jego najcięższe stadium. Maddie od lat spędza czas w dostosowanym do jej potrzeb domu. Zajmuje się czytaniem książek, pisaniem recenzji, nauką… Stara się żyć normalnie. Jej życie ogranicza się do mamy Pauline, która jest jednocześnie jej lekarzem, oraz do pielęgniarki Carli. Wszystko zmienia się, gdy do domu obok wprowadza się Olly, wraz ze swoją rodziną. Pomiędzy nim, a Maddie nawiązuje się nić porozumienia. Zaczynają pisać do siebie wiadomości, aż w końcu dochodzi do spotkania. Jednak Olly ma swoje sekrety, tak samo jak matka Maddie. Czy ta dwójka będzie mogła być razem, pomimo choroby dziewczyny?
Książkę wspominam dobrze. Nicola Yoon napisała powieść ciepłą, trafiającą do młodzieży, którą czyta się w mgnieniu oka. Znalazły się w niej zarówno momenty smutne, melancholijne, jak i te optymistyczne. Można się zżyć z bohaterami, autorka dość ciekawie ich wykreowała. Choroba dziewczyny podczas lektury schodziła na dalszy plan, oddając całą uwagę emocjom i uczuciom, które towarzyszą głównym bohaterom. Cała powieść była podzielona na dwie części – pierwszą, podczas której możemy zaobserwować rodzącą się relacje, między bohaterami i drugą, kiedy to optymizm Maddie, jej nadzieja przejmują kontrolę.
Film wyreżyserowała Stella Meghie. W rolę Maddie wcieliła się Amandla Stendberg (znana z Igrzysk Śmierci) , a Olly’ego zagrał Nick Robinson. Byłam bardzo zaintrygowana czym różnic się będzie wersja filmowa od książkowej.
I wiecie co? Różnic nie ma prawie żadnych. Scenarzyści dość wiernie trzymali się oryginału (oprócz kilku delikatnych poprawek, ale który film nakręcony na podstawie książki ich nie ma). Już od początku produkcja przyciąga wzrok. Jak wiadomo, bohaterowie na samym początku porozumiewali się za pomocą Internetu. Na ekranie pojawiały się wiadomości, a także widzimy Maddie i Olly’ego, którzy „rozmawiają ze sobą” wewnątrz budynków zaprojektowanych przez dziewczynę na zajęcia z architektury. Dwójka aktorów została doskonale dobrana do ról głównych – wszystkie emocje jakie im towarzyszyły można wyczuć, dostrzec. Obserwowanie ich gry to przyjemność, przynajmniej dla mnie. Film, zarówno tak jak książka, ma w sobie coś optymistycznego i pozytywnego. Gdy zamykam oczy i myślę o Ponad wszystko słyszę leciutką, delikatną, wesołą melodyjkę, która wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Nie zaliczę Ponad wszystko do moich ulubionych filmów, ale czas który przy nim spędziłam, nie był stracony. Tak samo jak w przypadku książki.
Reasumując, stawiam zarówno film jak i powieść na równi. Każda z tych wersji ma jakieś swoje minusy, ale plusy je przewyższają. Ponad wszystko jest idealną lekturą i ekranizacją na jesienne wieczory, które z dnia na dzień są coraz dłuższe.