Miłość nie zawsze jest częścią planu… Poruszająca historia o dziewczynie z Miami, która niespodziewanie odnajduje uczucie – i samą siebie – w małym angielskim miasteczku.
Lilii Reyes nie planowała lata w Anglii. Zdecydowanie nie miała zamiaru utknąć w małym miasteczku Winchester, zupełnie pozbawionym słońca i z pewnością nieprzypominającym Miami. Kiedy Lila w lokalnej herbaciarni poznaje Oriona Maxwella, jej koszmarna wycieczka zaczyna nabierać kolorów. Czy Lila porzuci wszystko co zaplanowała do tej pory i podąży za głosem serca?
RECENZJA
Czy deszczowa Anglia może być sposobem na uleczenie złamanego serca? Lily Reyes, doświadczyła potrójnego nieszczęścia. Zmarła jej ukochana babcia, rzucił ją chłopak, a do tego wszystkiego zdradziła ją jej najlepsza przyjaciółka. Nastoletnie Lily nie może sobie z tym poradzić i powoli zaczyna przejawiać autodestrukcyjne zachowania. Na szczęścia ma ona rodzinę, która się o nią martwi i postanawia wysłać ją na trzy miesiące z gorącego Miami, do wiecznie pochmurnej Anglii. Z początku Lily nie jest zachwycona tymi wymuszonymi wakacjami, ale z pomocą nowych przyjaciół, a zwłaszcza przystojnego Oriona z lokalnej herbaciarni, zaczyna walczyć ze swoimi demonami. Tylko jak zakończy się ta znajomość, gdy będzie trzeba wrócić do domu?
„A Cuban girl’s guide to tea and tomorrow” Laury Taylor Namey, to naprawdę bardzo przyjemna historia. Pełna ciepła i pysznego kubańskiego jedzenia, czytając ją, byłam wiecznie głodna i z wielką chęcią spróbowałabym tych wszystkich pyszności, które piekła Lily. W książce stworzonej przez Namey nie ma wielkich zwrotów akcji, dramatycznych sytuacji (chociaż poruszone są też ciężkie tematy). Jest za to powolne uzdrawianie głównej bohaterki. W małej angielskiej miejscowości Lily znajduje, to, czego brakowało jej w Miami, żeby jej złamane serce, znowu stało się całością. Jest też wątek romantyczny, który również rozwija się niespiesznie. Nie ma wielkich fajerwerków i nagłego płomiennego uczucia, wszystko w tej książce ma swoje powolne tempo. Tak jak w prawdziwym życiu, żeby nowe uczucie rozkwitło, potrzebny jest czas.
„A Cuban girl’s guide to tea and tomorrow” jest to taki typowy „comfort book”, podnosi na duchu. Jest jak ciepły sweter i ulubiona herbata w zimne dni.
Autorka wykreowała bardzo prawdziwych bohaterów. Zachowują się oni jak ludzie spotykani na co dzień. Mają normalne problemy, z którymi radzą sobie na różny sposób, cieszą ich przyziemne rzeczy, jak dobre jedzenie, czy wpadająca w ucho muzyka. Bardzo ich polubiłam, zwłaszcza Oriona, myślę, że gdybym go spotkała, to z pewnością zostalibyśmy przyjaciółmi.
Podsumowując „A Cuban girl’s guide to tea and tomorrow”, to bardzo dobra książka młodzieżowa, którą czyta się bardzo szybko, a gdy dochodzi się do ostatniej strony, ma się ochotę na więcej. A z tego, co widziałam, to ma być też drugi tom, tym razem o siostrze Oriona, Florze.