Czy może być większe wyzwanie dla ambitnych mam córek na wydaniu w Londynie roku 1813 niż książę kawaler?
Daphne Bridgerton jest urocza i inteligentna, z jakiegoś powodu jednak mężczyźni traktują ją tylko jako przyjaciółkę i nie widać wokół niej roju zalotników. Żaden z londyńskich amantów nie poprosił jeszcze o jej rękę, o czym Daphne skrycie od dawna marzy… Za to książę Hastings nie zamierza się rychło żenić, tyle że liczne panny na wydaniu (a zwłaszcza ich natrętne mamy) nie ustają w próbach nakłonienia go do zmiany zdania.
Książę Simon proponuje więc Daphne niezwykle korzystną dla obu stron tajną umowę – on będzie udawał jej adoratora, dzięki czemu uwolni się od natrętek, a ona z pewnością zyska pretendentów do swojej ręki, skoro sam książę uznał ją za pożądaną partię…
Plan wydaje się niemal doskonały, pod warunkiem, że oboje zachowają go w sekrecie. I faktycznie działa znakomicie – na początku… Kiedy pląsają z gracją po sali balowej, ona z rumieńcem na policzkach, on zaś wpatrzony w nią płomiennym spojrzeniem, trudno uwierzyć, że ich zaloty to tylko fikcja… Trudno, bo pośród pełnego blichtru, plotek i intryg świata elity Londynu jest tylko jedna stała rzecz: miłość, która złamie każde reguły…
Miłosne kłamstwa i prawdziwa namiętność w przesyconym subtelnym wdziękiem i humorem romansie współczesnej Jane Austen z pierwszych miejsc amerykańskich list bestsellerów.
RECENZJA
To niesamowite, że marzenia ludzkie ewoluują i zmieniają się wraz ze społeczeństwem, którego dotyczą. Teraz kobiety szukają miłości i kochającego partnera, jednak ich marzenia sięgają dalej i sprawiają, że każda z nich rozwija się w tak wielu dziedzinach. Teraz ożenek z dobrą partią nie spędza snu z powiek młodych panien. Nasze mamy nadal ambitnie podchodzą do tematu zakładania rodziny, jednak nie dorównują tym z 1813 roku, które umiejętnie trzęsły socjetą, by za wszelką cenę zdobyć pozycje. Londyn słynął z balów, na których to ambitne mamy młodych panien starały się je wydać dobrze za mąż. Wśród rzeczonych panienek była również Daphne Bridgertone, która mimo urody i inteligencji narzekać mogła tylko na brak adoratorów. Książę Hastings nie mógł za to opędzić się od matek potencjalnych kandydatek, a wcale nie spieszyło mu się do ożenku. Tych dwoje połączył plan, który zdawał się idealnym rozwiązaniem. Udawane zaloty, wspólne bale i podnoszenie wartości czy miłość, intrygi i myśl, że mój książę może nie być dla mnie?
Mój książę
Julia Quinn powraca ze swoją serią romansów historycznych, które do niedawna siedziały w ciemnej szafie i nie mogły się przebić na rynku przesyconym erotyczną mieszanką. Na szczęście wznowienie tejże serii pozwoliło na rozkwit tej delikatnej, intrygującej i wcale nie takiej grzecznej formy romansowych opowieści. Londyn, 1813 rok dla Daphe Bridgertone najstarszej z córek rodziny stoi pod znakiem balu debiutantek. To jej szansa na dołączenie do elity i zdobycie dobrej partii. Wysoka pozycja pomoże również jej siostrom. Panna Bridgerton jest inteligentna, dlatego plan fałszywego adorowania przez Księcia jest jej na rękę. Tych dwoje szybko się przekona, że z miłością nie powinno się igrać, podobnie jak z ogniem. Intrygi, skrywane uczucia i miłość, która nie miała się zdarzyć, budują historię, która wciąga bez reszty.
Wśród bohaterów
„Mój książę” to pierwszy tom serii, który uchyla nam drzwi na wielką salę balową. To tu ożywają wszelkie plotki, intrygi skrywają się wśród kompozycji kwiatowych, a niczyje myśli i plany nie są pewne. Na tle tejże barwnej śmietanki towarzyskiej autorce udało się wpleść niesamowitą rodzinę, której daleko do ideałów, ale za to kusi nas masą ciekawych charakterologicznie postaci. Od Daphne po młodego Hastingsa, każdy bohater jest inny, intrygujący i przyciągający uwagę. Na pierwszym planie niedoświadczona życiowo panna, której zależy na zamążpójściu i mężczyzna słynący z podbojów i stroniący od zakładania rodziny. Co skrywają głęboko w sobie? Jak potoczą się ich losy? Julia Quinn zadbałaby, było tajemniczo, uroczo, ale i gorąco. „Mój książę” to bohaterowie, którzy zapadną w naszej pamięci i zaproszą nas do swojego świata.
Wśród wrażeń
„Mój książę” trafił do mnie na długo przed premierą serialu, mogę więc rzec, że poznałam całą głębię tejże historii, zanim nabrała ona kształtów, które mój umysł pokochał. To, co pochłonęło mnie w świetle nocnej lampki, okazało się niezwykle przyjemną podróżą. Bale, intrygi i wyraziste postaci sprawiły, że chciałam więcej i nie potrafiłam oderwać się od tej historii. Urocza i pełna śmiechu przygoda momentami ogrzewała me serce scenami o większej pikanterii, nie tracąc przy tym jakości i poziomu. „Mój książę” to początek, wprowadzenie w losy członków rodziny Bridgerton. Osadzona mocno w epoce, spisana lekkim językiem ułatwiającym zachłyśnięcie się fabułą, kreacją postaci i tłem, które z łatwością przenosi nas do 1813 roku. Pisarka zabiera nas w podróż w czasie, gdzie intrygi i konwenanse stoją na równi z plotkami i uczuciami, które nie tylko mogą złamać serce, ale i reputacje.
Podsumowanie
„Mój książę” to bardzo dobrze i przystępnie napisany romans historyczny, który wciąga czytelnika bez reszty. To mieszanka bohaterów o wielu wyrazistych cechach charakteru, które nie pozwolą nam zapomnieć o żadnym z nich. To miłość, intrygi i przyjaźnie, plotki i zły wpływ rodziny. W głównej mierze jest to czysta rozrywka mająca rozgrzać nasze serca i umysły, dać szczyptę rozrywki i zapomnienia, a to udaje się świetnie. Polecam miłośnikom twórczości Jane Austen i tym, którzy trafili na książki dzięki serialowi.