Mały bohater
Wielkie serce
Epicka przygoda
Życie skromnej mysiej społeczności za murami starego opactwa toczy się spokojnym rytmem. Gdy sielankową atmosferę zakłóca przybycie obcych, mieszkańcy wiedzą, że zagrożenie wisi w powietrzu. Na horyzoncie pojawia się plugawa zgraja szczurów pod przywództwem jednookiego Cluny’ego zwanego Biczem, gotowa za wszelką cenę przejąć Rudy Mur.
Obrona nie będzie łatwa, a próby zjednoczenia skłóconych sojuszników wydają się skazane na porażkę. Czy zwycięstwo jest w ogóle możliwe? Odpowiedź leży w starożytnym gobelinie, magicznym mieczu, a przede wszystkim w młodym myszku Macieju, który musi sprostać swemu przeznaczeniu.
Stań ramię w ramię z uwielbianymi przez miliony fanów bohaterami do obrony Rudego Muru. I przeżyj z nimi przygodę, która stała się legendą…
Jedna z najlepszych powieści fantasy wszech czasów według Time’a.
RECENZJA
Bardzo rzadko zdarza się, że czytam książki z jednej serii poza właściwą kolejnością. Tym razem się tak przydarzyło, ale uważam to za szczęśliwy traf. Podejrzewam, że gdybym najpierw sięgnęła po „Bitwę o Rudy Mur” nigdy nie poznałabym „Krainy Kwiatu i Mchu”, a mimo wszystko nie żałuję czasu, który przy „Krainie…” spędziłam.
Redwall to już wręcz klasyka gatunku fantasy, w którym to zwierzęta są bohaterami. Choć muszę przyznać, że spotkałam się z tą serią po raz pierwszy dzięki tej współpracy. Brian Jacques wprowadza młodych czytelników do barwnego świata zwierząt zamieszkujących opactwo Redwall. Tylko że… No właśnie – wprowadza i wprowadza, i wprowadza… Odrobinę miałam wrażenie, że autor cały czas dopiero pokazuje nam świat. Jakieś tam wydarzenia miały miejsce w międzyczasie i niby wszystko zmierzało do kulminacyjnego momentu, ale ja tego nie czułam. Było trochę tak, jakby autor rozwijał przed nami powieść, która dopiero ma się wydarzyć w następnych tomach, ale przecież każdy tom jest oddzielną opowieścią i można je czytać niezależnie od siebie.
Nie znoszę kreacji bohaterów w książkach autora. Są oni albo całkowicie dobrzy, albo do szpiku kości źli. Nie ma nic pomiędzy. Pozytywny bohater nigdy nie zrobił niczego złego, a negatywny nigdy nie miał nawet przelotu dobrej myśli. Z tego powodu nie da się ich lubić, a tym bardziej z nimi utożsamić. Są one mało rozwinięte, bardzo schematyczne i przewidywalne.
Dla młodszego odbiorcy (do którego zresztą książka jest skierowana) wydarzenia mogą wydawać się dosyć epickie. Mimo wszystko uważam, że obecnie na rynku jest wiele lepszych jakościowo książek przygodowych dla dzieci i młodzieży, a seria Redwall zwyczajnie się zestarzała – i to nie w najlepszym stylu. Momentami można zanudzić się na śmierć w oczekiwaniu na jakieś wydarzenia, których swoją drogą jest mimo wszystko sporo. Taki paradoks tej książki. Po języku i stylu pisania można gołym okiem zobaczyć, że książka jest „stara”, sama jako dziecko niestety raczej nie chciałabym jej czytać.
Być może miałam zbyt wysokie oczekiwania wobec tej książki. Sami musicie przyznać, że okładki naprawdę przykuwają wzrok. Wydawnictwo Nowa Baśń w tym aspekcie naprawdę stanęło na wysokości zadania. Oprawa i opis to niesamowity kunszt marketingowy, niestety. Cieszyłam się na książkę przygodową ze zwierzęcymi bohaterami, jednak dosyć mocno się rozczarowałam. I niestety, mimo wszystko, nie umiałabym jej nikomu polecić, nawet młodszemu odbiorcy.
Anita Szynal – Wójtowicz