Łowcy upiorów powracają!
Najmniejsza, najbardziej wyluzowana i najbardziej utalentowana londyńska agencja nie boi się żadnych wyzwań i nadal tropi zjawiska paranormalne! Duchy i zmory, strzeżcie się!
Jonathan Straud, autor bestsellerowego cyklu „Lockwood i Spółka”, po pierwszej części Krzyczące schody, przedstawia kolejną wywołującą dreszcze powieść. Nasi starzy znajomi – Lucy, Anthony i George’a – wracają w kolejnym tomie przygód dzielnej agencji ds. paranormalnych. Nowe zlecenie dla agencji Lockwood i Spółka zapowiada się obiecująco: trójka nastolatków ma zbadać grób podejrzanego wiktoriańskiego doktora.
Pod ziemią wybudziło się coś strasznego i zwłoki trzeba ekshumować. Jak zwykle Anthony Lockwood jest pewny sukcesu i jak zwykle sprawy przybierają zły obrót: najpierw uwalnia się przerażający duch, a potem z trumny znika niebezpieczny przedmiot.
Agenci muszą odzyskać tajemniczy obiekt, zanim jego niszczycielska moc pochłonie życie kolejnej ofiary. Liczy się każda minuta, tymczasem ich znienawidzeni rywale z agencji Fittes również poszukują skradzionego przedmiotu. Jakby tego było mało, do sprawy postanawia włączyć się zamieszkująca słój szepcząca czaszka…
RECENZJA
Locwood, Lucy i George odbili się od dna, mają więcej zleceń, ale nadal rywalizują z Kippsem. Sprawa zniknięcia tajemniczego przedmiotu w trumny niedawno wydobytej i zabezpieczonej przez agencję wydaje się idealnym polem do rozwiązania sprawy raz na zawsze.
Pokochałam Locwooda od pierwszego tomu. Podoba mi się jego tajemniczość, humor, wszystko. Oczywiście kocham też resztę postaci i cały styl autora. Fantastycznie oddaje klimat grozy, napięcia, a za chwilę potrafi przejść do beztroskiego śniadania. Bawi się czytelnikiem, aż miło. Można potraktować tę książkę jako świetny materiał na relaks, choć oczywiście specyficzny, bo nadal jest pełno duchów i momentami bywa strasznie. Jestem zdecydowaną fanką powieści detektywistycznych z duchami w tle.
Na pierwszy plan wysuwa się czaszka ze słoika. Jeśli więc nie czytaliście pierwszego tomu, koniecznie nadróbcie, bo akcja mocno się łączy i będzie wam brakować wiedzy. Jak sam tytuł wskazuje, czaszka zaczyna się komunikować i to niekoniecznie dobrze. Będzie z tego sporo problemów, a lekkomyślność chłopców z agencji nie poprawi sytuacji. Jeśli jesteście ciekawi, co z tego może wyniknąć, koniecznie sięgnijcie po książkę.
Czy ta książka ma jakieś minusy? Można by je na siłę znaleźć. Czasami zdarza mi się zapominać, jak młodzi są bohaterowie. Cała historia bowiem zakłada, że to dzieciaki walczą z Problemem z ilością powstających z zaświatów duchów i zjaw. I przez to zrozumiałe jest, że dzieciaki są bardziej dojrzałe, niż wskazywałby na to ich wiek. Jednak pojawiają się subtelne przypomnienia wieku postaci i dzięki temu nadal młody czytelnik może zobaczyć w nich takie same dzieciaki, jakimi oni są. Oczywiście ten ciut starszy, niż młodszy nastolatek, bo Stroud naprawdę potrafi zadziałać na wyobraźnię i nawet mnie, wiedzącej, że to fikcja, czasem obawa postawi włoski na karku. Jeżeli więc chcecie podarować komuś tę książkę, przeczytajcie najpierw sami, a potem oceńcie, czy da radę. Oczywiście chodzi o sam fakt sprawdzenia, a nie o to, że sami będziecie się przy tym świetnie bawić. Istnieje również ryzyko, że nie będziecie się chcieli z książką rozstać, bo jest naprawdę świetna.
Polecam każdemu, kto ceni sobie dobry humor, nagłe zwroty akcji i nieszablonowe rozwiązania. I temu, kto lubi się troszkę pobać. Jestem przekonana, że nie oderwiecie się aż do ostatniej strony, a potem będziecie chcieli zacząć od początku.
Katarzyna Boroń