Tamtego wieczoru Ingrid powiedziała do Caitlin: „gdzie ty, tam i ja”. Ale nazajutrz ta obietnica okazała się nieaktualna, ponieważ Ingrid odeszła.
Po samobójstwie Ingrid Caitlin czuje się jak sparaliżowana, nie potrafi odnaleźć się w nowym życiu, ledwo je rozpoznaje. W życiu pozbawionym sztuki, śmiechu, muzyki i radości, które dzieliła z najbliższą przyjaciółką.
Ale Ingrid coś po sobie zostawiła. Za pomocą słów i rysunków udokumentowała w swoim dzienniku bolesne pożegnanie. Caitlin odbywa podróż po ostatnich dniach Ingrid i powoli przepracowuje niewypowiedzianą stratę, by na koniec odnaleźć nadzieję.
RECENZJA
Strata bliskiej osoby jest naprawdę bolesna, na swoim doświadczeniu wie o tym Caitlin, której przyjaciółka popełniła samobójstwo. Dziewczyny były nierozłączne, aż do pewnego dnia, gdy Ingrid zabrakło, a Caitlin pogrążyła się w żałobie i smutku. Zmarła dziewczyna przypadkiem (a może nie) zostawiła swój dziennik w pokoju przyjaciółki, dla Caitlin może to być jak terapia i odnalezienie spokoju duszy.
Temat straty bliskiej osoby to trudny orzech do zgryzienia, zwłaszcza gdy ujęty jest w powieści dla młodzieży. Mnie nigdy taka strata nie dotknęła, więc nie utożsamiam się z główną bohaterką, ale próbuje ją zrozumieć. Okładka pokazuje przyjaźń dziewczyn, różowy pastelowy kolor uwydatnia szczęście, jakie im dopisywało, gdy miały siebie. Niestety tego już nie ma, a Caitlin radzi sobie sama.
Książka zaczyna się latem, a kończy latem następnego roku, więc czytelnik ma obraz roku z życia bohaterki. W tym czasie Caitlin pomału staje na nogi. Popełnia błędy, ale takie, które są naturalne w nastoletnim życiu, przez co staje się realna, a nie zbytnio wyidealizowana. Dziewczyna ma pasje, która mocno wiąże się z jej już nieżyjącą przyjaciółką. Fotografia to ona pozwala wyrazić siebie. W szkole Caitlin nie czuje się tak pewnie, wraz z Ingrid zniknęła również cząstka fotografii, jednak odpowiednie osoby i rozmowa mogą pomóc w przywróceniu satysfakcji z robienia zdjęć.
Książka ma niecałe trzysta stron i jest przepełniona żalem, bólem, ale i nadzieją. Czytelnik ma świadomość tego, w jaki sposób zginęła Ingrid i jest to straszne. Dziewczyna musiała wtedy bardzo cierpieć, ale i mieć dużo zaparcia, by to doprowadzić do końca, jak to sobie wyobrażam, to mam ciarki na ciele.
Autorka posługuje się plastycznym językiem, który przedstawia wszystkie emocje i je obrazuje. Nie ma problemu z wejściem w fabułę i odczuwaniem podobnych emocji, co główna bohaterka, nawet jeśli nie było się w podobnej sytuacji. Jest to książka ciężka i smutna. Trzeba zwrócić uwagę na to przed sięgnięciem po nią, bo niewiedza o poruszanych tematach, może sprawić, że niektórzy poczują się gorzej.
W powieści znajduje się delikatny wątek romantyczny, który jest umocnieniem całej fabuły, a Caitlin zaczyna więcej się uśmiechać i dążyć zaufaniem tę osobę, która stanie się dla niej oparciem. Każdy zasługuje na czas na żałobę po starcie bliskiej osoby, jednym zajmuje to mniej czasu, a inni muszą to przepracować miesiącami. Niemnie jednak to czas i rozmowa oraz zrozumienie, uważam za dobry „lek”. Główna bohaterka pokazuje, że w życiu ważna jest pasja, to co kochamy robić, może pomóc nam wrócić do pełni życia. Wiadomo, że ono już nie będzie takie samo bez osoby, którą kochaliśmy, ale jesteśmy my sami, którzy dla siebie powinniśmy być najważniejsi.
Daria Pogodzińska