Rose kocha Dymitra
Dymitr może kochć inną
Mason dałby się zabić, by rose pokochała jego…
W Akademii Świętego Władimira nadszedł czas ferii zimowych, ale Rose wcale nie czuje magii świąt. Mason, jej najlepszy przyjaciel, jest w niej beznadziejnie zakochany, a wspaniały instruktor Dymitr najwyraźniej interesuje się inną kobietą. Na horyzoncie pojawia się jeszcze jeden mężczyzna, arogancki i szalenie niepokojący…
Zuchwały atak strzyg na jedną z rodzin królewskich postawił szkołę w stan pogotowia i doprowadził do powiększenia obsady strażników. Znalazła się wśród nich nawet legendarna Janine Hathaway, czyli matka Rose!
Wobec realnego zagrożenia władze Akademii podejmują decyzję o obowiązkowym wyjeździe do narciarskiego kurortu. Opuszczenie murów szkoły wydaje się dobrym rozwiązaniem, ale śnieżny zimowy krajobraz jest tylko z pozoru bezpieczny. Zło czai się w pobliżu i Rose, której zadaniem jest ochrona jedynej dziedziczki rodu Dragomirów, znów będzie musiała przyłączyć się do walki ze strzygami.
Będzie to walka na śmierć i życie.
RECENZJA
„W szponach mrozu” to kontynuacja „Akademii wampirów” autorstwa Rachelle Mead. Ponownie wita nas Akademia Św. Władimira, bezpieczna przystań dla moroi i dhampirów, pełna sekretów i młodzieżowych rozterek. W tym tomie czeka na nas kilka niespodzianek – w końcu poznajemy słynną matkę Rose, Janine Hathaway. Czytelnik od razu może zorientować się, że kobiety łączy trudna relacja, znacznie odbiegająca od typowej więzi matka-córka. Pojawia się także tajemniczy Adrian, który pragnie namieszać w sercu naszej głównej bohaterki. Mason, Dymitr, Adrian – grono wielbicieli w kolejnej części tej opowieści rośnie. Lissa natomiast stara się opanować swój dar i zyskuje niespodziewaną pomoc. Dodatkowo lepiej poznajemy świat królewskich morojów dzięki organizacji wyjazdu świątecznego do jednego z ekskluzywnych kurortów. Niestety wiąże się to ze wzmożonymi atakami ze strony strzyg – powoli nikt nie czuje się już bezpieczny.
Jedną z największych zalet tej powieści jest styl pisania autorki – lekko, lekko żartobliwy, z miejscem na nastoletnie romanse, jak i dramaty. Doskonale przeplata błahe i ważne tematy, dzięki czemu ciężko się oderwać od lektury. Uwielbiam to, jak Mead podchodzi do tworzenia swoich postaci – każda z nich jest dokładnie przemyślana, ma wpływ na fabułę w danym momencie. Tak samo jest ze światem bohaterów, który jest opisany z różnymi detalami, widać w tym dbałość o spójność fabuły.
Drugi tom to rozkręcenie historii – gwarantuje nam więcej akcji, groźnych sytuacji, niebezpieczeństw czyhających poza murami szkoły oraz mnóstwo emocji. Relacje między poznanymi przez nas bohaterami pogłębiają się, a główne bohaterki Rose i Lissa powoli dojrzewają wraz z kolejnymi doświadczeniami. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom, aby zobaczyć, jak rozwinie się sytuacja. Po cichu trzymam też kciuki za relację Rose i Dymitra – może w następnym tomie zobaczymy ciut więcej romansu.
Paula Koperczuk